niedziela, 3 lutego 2019

Od Xaviera cd Lashiti

Wyszedłem przed klub, aby sprawdzić, czy ten gnojek jeszcze się gdzieś nie pałęta. Przy okazji opieprzyłem ochroniarzy, za nie dopilnowanie porządku przed klubem, co należało do ich obowiązków. Jeszcze brakowało mi tu tragedii pod nosem. Odpaliłem papierosa i wróciłem do klubu.
-Ej w klubie się nie pali -odezwał się znajomy głos dobrze mi znanej blondynki.
-A pani nie powinna pracować? -Rzuciłem do rozbawionej dziewczyny.
-Mam przerwę, a ty miałeś znaleźć mi kogoś do pomocy- rzuciła stukając mnie palcem w klatkę piersiową, Tori.
-To nie zawracaj mi dupy, bo jest ktoś chętny do pracy -powiedziałem wymijając ją i idąc w stronę biura.
Przedarcie się przez tłum już mocno wciętych ludzi nie należy do prostych rzeczy. Mijałem zataczające się osoby, od czasu do czasu unikając jakiejś zabłąkanej pięści dążącej do mojej twarzy. I tu znowu pokazywało się niedopatrzenie ze strony pracowników. Może nie wielka rzecz, ale utrzymywanie opinii najbezpieczniejszego klubu w okolicy do czegoś mnie zobowiązywało. Miałem tylko nadzieję, że ktoś wskazał dziewczynie gdzie jest biuro i nie trzeba będzie jej szukać w tłumie. W końcu wdrapałem się po schodkach i zobaczyłem znajomą dziewczynę czekającą przed drzwiami. Otworzyłem drzwi i puściłem ją przodem.
-Wypadało by się przedstawić -powiedziałem stając przed nią i podając rękę. -Xavier Ravenwood, właściciel tego klubu.
-Lashiti Rivers -odpowiedziała lekko speszona. -I bardzo przepraszam za zachowanie siostry.
-Rodzeństwo zawsze wie jak zrobić wrażenie -powiedziałem uśmiechając się lekko, aby się trochę rozluźniła.- A puki co usiądźmy.
Wskazałem jej dłonią krzesło, a sam zasiadłem za biurkiem strzepując popiół z papierosa do popielniczki.
-Masz ze sobą dokumenty? -Zapytałem się, na co podała mi potrzebne papiery. Rozsiadłem się wygodnie i przejrzałem je powierzchownie.- Wybacz jeśli moje pytanie zabrzmi nietaktownie, ale właściwie dlaczego chcesz pracować jako barmanka? Nie wyglądasz na kogoś, kto szuka pracy bo musi.
-Od utrzymywania przez rodziców wolę po prostu być niezależna finansowo- powiedziała bez zastanowienia.
Zadałem jej kilka typowych pytań na rozmowach kwalifikacyjnych. Odpowiadała bez chwili zastanowienia, co oznaczało, że wcale nie słodzi, tylko mówi co myśli, a to jest dla mnie bardzo ważne. Co prawda na biurku leżała sterta zgłoszeń, ale to odnosiło się do klubu, który dopiero co miałem otworzyć. Tym czasem okazało się, że potrzebuję kogoś do obsługi baru, ponieważ jedna z barmanek poinformowała mnie dziś, że ma problemy zdrowotne i nie może dłużej tu pracować. Tak więc potrzebowałem kogoś na wczoraj. A była to pierwsza osoba, która pofatygowała się do mnie osobiście. Za zwyczaj papiery zostawiali u Tori, a zazwyczaj w tym czasie byłem w klubie.
Dziewczyna z początku była dość spięta, jednak po paru pytaniach rozluźniła się i uspokoiła. W sumie ją rozumiałem, ponieważ siostra mogła by jej u kogoś innego zaszkodzić. No i strój też nie był typowy na rozmowę kwalifikacyjną. Ale na to można przymknąć oko.
-To co na tę chwilę mogę pani zaproponować to albo praca od jutra lub za miesiąc w drugim klubie. Jeśli któraś oferta panią zainteresowała to jeszcze dziś możemy podpisać  umowę na okres próbny. Wynagrodzenie za ten okres to 8$. Po podpisaniu stałej umowy 10$ plus wszystkie napiwki idą prosto do ciebie. Później wiadomo, że będziemy mogli podyskutować na temat wynagrodzenia.
-A na czym będzie polegał okres próbny?- Zapytała.
-Moja prawa ręka, Tori przeszkoli cię i nauczy naszych standardów, bo wiem że różnie to w klubach wygląda. To jak? Decyduje się pani, czy chce pani się jeszcze nad tym zastanowić?
Lashiti?