niedziela, 3 lutego 2019

Od Lashiti cd Xaviera

- To bierzmy się od razu do roboty. - powiedziałam. Choć w sumie ta odpowiedź była nieco zbyt szybka. Tori, bo tak właśnie miała dziewczyna, pociągnęła mnie za sobą i poszłam za nią wokół tłumu.
Zauważyłam siostrę przy barze, piła i się bawiła. Na nowo skupiłam cała swą uwagę na dziewczynie. Przyglądałam jej się i słuchałam, uważnie co mówi.
Uczyłam się szybko, gdyż to nie był pierwszy klub, w którym byłam barmanka. Nadal w kilku pracuje, ale dzięki ruchomym godzinom pracy mogę nadarzać.
Przejechałam dłonią po butelce, po czym zaczęłam z przyzwyczajenia mieszać kilka drinków, gdy skończyłam, nalałam je do kilku kieliszków. By już po chwili podać jeden Tori, a resztę już nieco podpitym osobom. Słyszałam ich opowieści, a może i historię.
- Popilnuj tu, zaraz wrócę. - powiedziała Tori. Po czym gdzieś poszła.
Gdy zajmowałam się drinkami, próbowałam także wypatrzeć siostrę w tym tłumie. Byłam tam gdzieś. Gdy robiłam swoje, wtedy zobaczyłam siostrę. Ktoś próbował gdzieś ją zaciągnąć. Musiałam coś z tym zrobić, ale nie miałam, jak. Musiałam zająć się barem. W pewnej chwili zauważyłam Xaviera. Szedł właśnie do baru.
- Xavier. - zawołałam. Choć przez muzykę, klientów, oraz tłum ludzi. Mógł nie usłyszeć. Podeszłam do niego i pociągnęłam do baru, wiedziałam, iż będę mieć kłopoty. Jednakże musiałam zabrać stąd, od nich siostrę. Widziałam ją, próbowałam się wyrwać. Dwójka osiłków była silniejsza. Ciągnęła Lunę do łazienki.
Zaczęłam się przeciskać między nimi. Gdy dotarłam do łazienki, udało mi się odciągnąć ich od mojej młodszej siostry. Schowała się za mną.
- Gdy nadarzy się okazja, uciekaj. Nie oglądaj, się za siebie. Biegnij po ochroniarza. - szepnęłam do niej. Czułam, jak się trzęsie, w takim stanie była parę lat temu. Właśnie udało jej się jakoś ich odepchnąć, skupić swoją uwagę na sobie, nie na Lunie. Udało jej się uciec.
Czułam strach, wiedziałam, co mnie czeka. Jednakże musiałam być silna. Cały czas próbowałam ich odpychać, ale nie udawało się, byli silniejsi. Było ich więcej. Ich dłonie dotykały mego ciała. Kolejny raz tego dnia...
Mogłam zostać w domu, po prostu nie wychodzić. Nie chcę, teraz nie z nimi. Moja nadzieja na pomoc gasła. Próbowałam się szarpać.
Nagle po długich godzinach, ktoś wpadł. Puścili mnie, słyszałam krzyk. Po chwili czułam ciepło i zapach charakterystycznych perfum siostry. Jej łzy spływały po policzkach. Otarłam je wierzchem dłoni i się uśmiechnęłam. Nie chciałam, żeby się martwiła. Obroniłam ją, po to jestem.
Wstałam z podłogi, otrzepałam się z brudu i poprawiłam sukienkę. Udało mi się poprawić nieco makijaż siostry. Gdy kierowałam się z nią do wyjścia z łazienki, stal w nich Xavier.
- Przepraszam szefie. Już wracam do pracy. - powiedziałam. Jakby to, co miało miejsce, nic nie znaczyło. Wyminęłam go, gdy chciał coś powiedzieć, po prostu pociągnęłam siostrę za sobą.
Wróciłam za bar i pilnowałam siostry. Gdy widziałam, że ktoś czegoś próbował, zabijałam ich spojrzeniem. Luna, wciąż patrzyła na mnie. Chciała coś powiedzieć, ale milczała. Wiedziałam, co powie, dlatego po prostu się uśmiechnęłam. Gdy na chwilę zniknęłam, podając drinka komuś. Siostry nie było na miejscu. Byłam nieco wystraszona. Wtem zjawiła się prawa ręka szefa. Nic nie powiedziała, jej spojrzenie samo mówiło za siebie. Wiedziałam gdzie mam iść.
Przepchnąć się przez tłumy nie było lekko, ale się udało. Dotarłam do schodów i ruszyłam po nich, aż do miejsca, gdzie byłam wcześniej. Zapukałam, a gdy drzwi otworzyła mi Luna. Popłynęły mi łzy. Była bezpieczna.
- Luna. - wypowiedziałam jej imię i od razu ją przytuliłam. Pogłaskałam ją po głowie i patrzyłam na czarnowłosego.
- Przepraszam. - powiedziałam, te słowa były skierowane do niego. Źle postąpiłam i to tylko na próbę tu jestem.
- Luna mi wszystko powiedziała. Gdy zauważyłem, że ktoś czegoś próbował, to ja zabrałem. Nie przepraszaj, za to. Postąpiłaś jak starsza siostra. - rzekł, zbliżając się nieco.
Głupio zaczynać tak znajomość, ale nie było jak inaczej. Luna jak to ona, zawsze hop do przodu. Miałam, a bardziej chciałam wrócić do pracy. Jeśli można to tak nazywać.
Stałam w drzwiach. Gdy oderwałam się od siostry, pogłaskałam ją po głowie. Czekałam, tylko na to, aż nowy szef coś doda. Widziałam po nim, że chce.

Xavier?