piątek, 15 lutego 2019

Od Tylera cd Issabelli

Godzina była późna. Szedłem właśnie na tyły klubu, gdzie spotkać można było najwięcej palaczy i ćpunów. W pewnym momencie zauważyłem dziewczynę, którą jakiś chłopak za sobą ciągnął, a w końcu przyparł do ściany. Niemal od razu udało mi się rozpoznać w niej Isabellę. Ruszyłem w ich stronę i kiedy usłyszałem wypowiadane przez Isabellę ‘zostaw mnie’, wiedziałem, że nie jest dobrze. Odciągnąłem chłopaka i uderzyłem tak, że niemal od razu skończył na ziemi.
Pociągnąłem w swoją stronę przestraszoną dziewczynę i przytuliłem. Czuć było od niej woń alkoholu. Spojrzała na mnie bez wyrazu, usiłując wyrwać się z mojego uścisku, jednak bezskutecznie, bo byłem silniejszy.
-Nic ci nie jest? - spytałem.
-Nic mi nie będzie, jeśli mnie puścisz... i pozwolisz się bawić. Poradziłabym sobie bez twojej pomocy – wybełkotała.
-Właśnie widziałem, jak wspaniale sobie radziłaś. Odwiozę cię do domu, jeszcze mi podziękujesz – westchnąłem, ciągnąc ja za sobą.
Isabella stawiała taki opór, że nie pozostało mi nic innego, jak podnieść ją i zanieść do samochodu. Dziewczyna okładała mnie pięściami po plecach, chcąc abym ją puścił, nie przynosiło to jednak żadnego skutku. Postawiłem ją dopiero, gdy znalazłem się przy samochodzie. Początkowo nie chciała wsiąść, posłałem jej pełne niezadowolenia spojrzenie i w końcu bez większej pomocy usadowiła się w środku. Sam wsiadłem do pojazdu i popatrzyłem na siedzącą obok Isabellę.
-Co ty sobie wyobrażasz? Jak mogłaś być tak nieostrożna? Wiesz co mogłoby ci się stać, gdybym się nie pojawił? - warknąłem, odpalając silnik i odjeżdżając – wiesz jak kończy się zabawa z tego typu ludźmi, przecież on był od ciebie dużo starszy!
-Nie jesteś moim ojcem, żeby mnie wychowywać – syknęła, obracając się w stronę okna.
-Ale się martwię, żebyś nie robiła głupot, bo nie mam zamiaru oglądać twojego imienia i nazwiska na liście osób zaginionych, martwych czy jakichkolwiek nieprzyjemnych listach.
Isabella?