poniedziałek, 4 lutego 2019

Od Scotta cd Hailey

-Mogę, ale nie muszę -powiedziałem, za co dostałem kuksańca w bok. -Po pierwsze rehabilitacja, na której że nie poszło najlepiej to pominę, a po drugie... Nie mogę skontaktować się z Sofii.
-Może poprostu nie chce z tobą gadać.
-Może nie chce, ale wypadałoby. Przed wszystkim chciałbym od niej jakiś wyjaśnień, na przykład kiedy zamierzała mnie poinformować... Ale w tej chwili nie chodzi mi nawet o wyjaśnienia, ale chociaż znak, że żyje. Jeśli się nie odezwie dokońca dnia pojadę do niej i tyle.
-A nie sądzisz, że ta krowa robi to specjalnie? -rzuciła poprawiając się lekko na kanapie.
Spojrzałem na nią, jednak darowałem sobie jaki kolwiek komentarz. W tym momencie ponownie zawibrował jej telefon. Sięgnęła po niego, po czym zaśmiała się lekko i odpisała na wiadomość. Obserwowałem uważnie jej zachowanie.
-A z kim ty tak namiętnie piszesz? -Zapytałem niby luźno.
-Z moim trenerem, Alexy'm. Musiałam się umówić na następny trening -powiedziała po czym wróciła do oglądania filmu.
-Czekaj twoim trenerem jest Alexy Black? -Zapytałem siadając prosto i patrząc się na dziewczynę.
-No tak, a znasz go? -Zapytała patrząc mi w oczy.
Zacisnąłem jedynie szękę po części ze złości, a po części z bólu w ręce. Podniosłem się powoli w celu nalania sobie wody, która stała na szafce niedaleko kanapy.
-Czekaj pomogę ci-powiedziała podnosząc się i idąc w moim kierunku.
-CZY TY MOŻESZ PRZESTAĆ DO JASNEJ CHOLERY?! -Huknąłem na cały głos, na co dziewczyna aż pod skoczyła przestraszona.
-Scott, ale o co... -zaczęła zszokowana.
-ZACHOWUJESZ SIĘ JAKBYM BYŁ NAJWIĘKSZĄ KALEKĄ NA ŚWIECIE. TU POWTARZASZ, ŻE BĘDZIE DOBRZE, A ZARAZ ZACHOWUJESZ SIĘ JAKBYM BYŁ NIEPEŁNOSPRAWNY. NIE JESTES MI ŁATWO...
-MYŚLISZ, ŻE TYLKO TOBIE JESTEŚ CIĘŻKO?! -w końcu nie wytrzymała i przerwała mi również przechodząc do krzyku.- TY PIEPRZONY EGOISTO!
-TAK MYŚLISZ?! NIE MASZ POJĘCIA CO JA WŁAŚNIE PRZEŻYWAM I NAWET NIE JESTEŚ W STANIE SOBIE TEGO WYOB...
Dziewczyna wzięła zamach i sprzedała mi siarczyste uderzenie w policzek.
-Tak masz rację, ty jesteś pierdolonym królem świata i tylko tobie jest ciężko, co ja głupia idiotka mogę o tym wiedzieć!
Hailey wyszła ze łzami w oczach do sypialni, a po chwili trzasnęły drzwi. Usiadłem zpowrotem na kanapie i złapałem się za głowę. No brawo kolego, możesz być z siebie dumny. Może jeszcze chcesz wylać na kogoś frustrację. Podniosłem się i pomaszerwałem do sypialni. Zapukałem do drzwi,małe odpowiedziała mi głucha cisza.Wszedłem do sypialni i usiadłem na brzegu łóżka. Dziewczyna leżała odwrócona tyłem, tak że nie widziałem jej twarzy. Położyłem dłoń na jej ramieniu, na co ona ją strzepnęła.
-Przepraszam Hailey-powiedziałem, ale nie otrzymałem żadnej reakcji. -Wcale tak nie uważam. Wiem, że tobie też nie jest łatwo i przeżywasz to równie mocno co ja. I wiem też, że się o mnie martwisz i chcesz mi pomóc tyko... Nie daję sobie z tym wszystkim rady. Nie potrafię sobie tego poukładać w tym moim pojebanym łbie... Możemy udawać, że wszystko jest okej i po staremu, ale nie jest i nie będzie... To nowa stacja i dla mnie, i dla ciebie, ale z nas dwoja to ty możesz tego uniknąć. Nie masz nawet dwudziestki, a wplątujesz się w ogromne bagno, z którego będzie trudno się wydostać. A to czego ja się najbardziej boję to to, że będę cię co krok krzywdził nawet nieświadomie. Dlatego uważam... -wziąłem większy oddech, położyłem dłoń na jej ramieniu i dokończyłem. -Myślę, że powinniśmy zerwać. I to nie dlatego, że cię nie kocham, ale dlatego, że świat poza Tobą nie widzę i nie chcę Cię dłużej krzywdzić. Myślę, że jesteś za młoda, aby być związana z facetem, który ma dziecko. W dodatku być może do końca życia, będę miał niesprawną rękę... To nie jest życie jakie chciałbym Ci dać... Nie uważam, że jestem odpowiednio dobry dla ciebie... Bo ostatni prawie rok, funduję ci sporo nieprzyjemnych rzeczy, krzywdząc cię czego nie mogę sobie wybaczyć... Bo bardzo mocno cię kocham i mam nadzieję, że to wiesz...
Nie dostając żadnej reakcji z jej strony wstałem, zabrałem swoje rzeczy do spania i koc z szafy.
-W razie czego, wiesz gdzie mnie szukać...
Wyszedłem z sypialni, zostawiając dziewczynę samą. Złapałem smycze i wyszedłem na krótki spacer ze zwierzakami. Po drodze wypaliłem papierosa, a następnie wróciłem do mieszkania. Gdy odwieszałem kurtkę zawibrował telefon. Była to wiadomość od Sofii, że przeprasza, ale nie zauważyła, że rozładował jej się telefon i oczywiscie spotka się aby omówić sytuację. Dyskretnie srawdziłem jeszcze czy z Hailey jest wszystko porządku i czy nie wpadła na jakiś nie najlepszy pomysł. Wróciłem do salonu, gdzie moją uwagę przykuła butelka wódki. Stwierdziłem jednak, że zapijanie własnego debilizmu to nie najlepszy pomysł. Położyłem się na kanapie i przymknąłem oczy. Dopiero w tym momencie poczułem szczypanie policzka, w którego dostałem z liścia.

Hailey?