piątek, 8 lutego 2019

Od Jocelyn cd Antoinette

- No proszę. Jakiż ten świat mały. Szef wie, że tratuje pani klientów? - powiedziała zadowolona. Zacisnęłam zęby, ledwo powstrzymałam się od odpowiedzenia dziewczynie jakąś ripostą. Po co jednak strzępić sobie język na takie marginesy. Podałam klientce zamówienie, a tak od razu odeszła gdzieś w głąb ludzi. I całe szczęście.
-Czyżby ta piękna dziewczyna cię zauroczyła? Widziałem jak na nią patrzysz - podszedł do mnie Brandon.
-Nawet mnie nie denerwuj. Ta idiotka popsuła mi cały wieczór. No i oczywiście telefon. - westchnęłam i sięgnęłam po ścierkę, by wytrzeć blat.
-Nie unoś się. Złość piękności szkodzi. Zaraz zapomnisz o tej panience, bo właśnie jakiś przystojniaczek idzie w stronę baru i chyba mu się spodobałaś, bo cały czas się tobie przygląda. - uśmiechnął si, zmierzając mężczyznę od góry do dołu - Wspomnij o swoim pięknym koledze. - dodał i odszedł zadowolony. Westchnęłam tylko, nie zwracając uwagi na faceta zmierzającego w moim kierunku. Wzięłam się za przecieranie baru, który był cały obklejony słodkim alkoholem.
-Poproszę dwa razy wódkę z lodem. - powiedział uprzejmym tonem i tym samym oderwał mnie od zajęcia.
-Już nalewam. - uśmiechnęłam się i już miałam zająć się polewaniem, gdy ten nagle odezwał się.
-Powiedziałem dwie? Miałem namyśli trzy. Jeden dla pięknej barmanki. - zmrużył oczy i oparł się o blat. Na te słowa zaśmiałam się w duchu. To nie był pierwszy facet, który startuje do mnie w pracy. Kreatywność mężczyzn jest bardzo ograniczona.
-W takim razie dziękuję pięknemu nieznajomemu.- dlaczego by się trochę nie pobawić. Może coś w końcu poprawi mój humor. Nalałam zgodnie z zamówieniem wódki do szklanek wypełnionych lodem.
-Proszę bardzo. - podałam dwie szklanki, a swoją chwyciłam do ręki i jednym ruchem opróżniłam ją.
-Jestem pod wrażeniem. - uniósł szklankę i wziął łyk trunku.
-Myślę, że inne moje umiejętności sprawiły by na tobie większe wrażenie. - przechyliłam głowę i oparłam się dłońmi o bar.
-Jocelyn! Chyba czas zajrzeć do toalet. - usłyszałam z boku głos przyjaciela. Zwróciłam się w jego stronę.
-O a co to za przystojniaka znalazłaś? - udawał zaskoczonego - Mój drogi. Startujesz do nieodpowiedniej osoby. Jeżeli chcesz ją poderwać, to musisz sobie cycki wyhodować. Za to ja nie mam zastrzeżeń - odepchnął mnie biodrem i tym samym znalazł się na moim miejscu.
-Brandon debilu! - powiedziałam oburzona. Odebrał mi dobrą rozrywkę. Teraz już całkowicie nie miałam ochoty spędzić tu ani minuty dłużej. Gdyby nie to, że muszę płacić czynsz, to już dawno by mnie tutaj nie było. Postanowiłam sobie zrobić chwilową przerwę, gdzie sama sobie dostarczę rozrywki.
-W takim razie idę zapalić bez ciebie. - rzuciłam krótko, ale ten i tak mnie nie słyszał tylko pochłonięty był rozmową. Ruszyłam w stronę toalet koło których znajdowało się boczne wyjście dla personelu.
Wyszłam na ciemną uliczkę, gdzie nie było ani jednej żywej duszy. Wyjęłam z kieszeni paczkę po papierosach, w której znajdowały się trzy jointy. Trzęsącymi się rękami wyciągnęłam jednego nich i pospiesznie włożyłam do ust. Podpaliłam koniec papierosa i zaciągnęłam się. Wypuszczając dym, oparłam się o ścianę budynku. Przynajmniej tutaj mogłam pobyć chwilę sama. Przyłożyłam ponownie skręta do ust i w tym samym momencie usłyszałam znajomy mi głos.
-Ćpunka postanowiła oddać się nałogowi? - zapytała z aroganckim uśmiechem.
-Nie używaj słów, których znaczenia nie rozumiesz. - odpowiedziałam krótko, nie chcąc wdawać się z nieznajomą w jakąkolwiek kłótnie, choć było to chyba niemożliwe.
-Mówię to, co widzę. - wzruszyła ramionami.
-W takim razie, należy udać się do lekarza, bo widocznie masz moja droga jakiś problem. - odpowiedziałam już bardziej stanowczym głosem. Moja frustracja coraz bardziej wzrastała, a ja sama kończyłam palić skręta, więc zaczynałam odczuwać powoli zmiany zachodzące w mojej głowie.
-Masz klucze w bezpiecznym miejscu? - zmieniła nagle temat.
-Gdzie one są? - wyrzuciłam palący się filtr i podeszłam zdenerwowana bliżej dziewczyny.
-Prawdopodobnie gdzieś w krzakach - wzruszyła ramionami. Jedyne o czym teraz myślałam to odnaleźć te cholerne klucze. W innym przypadku musiałabym zapłacić wysoką kaucję, na którą mnie w tym momencie nie stać. Nawet już cała moja złość odeszła w zapomnienie. Skupiłam się całkowicie na zaginionych kluczach.
-Pomóż mi. Błagam pomóż mi. Pokaż gdzie je wyrzuciłaś. Chociaż, w którą stronę. Odwdzięczę się, zrobię wszystko, tylko pomóż mi.

Antoinette?