poniedziałek, 4 lutego 2019

Od Hailey cd Scotta

Słowa chłopaka dosłownie zamurowały mnie do tego stopnia,że nie otrzymał ode mnie żadnej odpowiedzi. Scott opuścił pokój, po chwili usłyszałam, że zabiera psy na spacer. Uśmiechnęłam się na widok kota, który wskoczył na łóżko i przytuliłam go. Z oczu spływały mi łzy. Nie myślałam teraz w pełni racjonalnie. Wzięłam do reki telefon i korzystając z nieobecności Scotta, zadzwoniłam do Alexy’ego. Ze wszelkich sił starałam się ukryć stan w jakim byłam, ostatecznie udało mi się wyciągnąć chłopaka na imprezę. Umówiliśmy się, że spotkamy się na miejscu za godzinę, miałam więc czas, aby się ogarnąć. Włączyłam muzykę i zaczęłam grzebać w szafie, poszukując czegoś na dzisiejszą noc, odrywało mnie to od myślenia o sytuacji sprzed kilkunastu minut. Niedługo później usłyszałam, że chłopak wrócił do mieszkania. Jego głowa na chwilę zajrzała do sypialni, jednak po chwili zniknęła. Po wybraniu ubrań, wyszłam do łazienki. Chłopak spał na kanapie, na moje szczęście. Myłam twarz zimną wodą i zabrałam się za ukrywanie opuchniętych od płaczu oczu. Niecałe dwadzieścia minut później makijaż był już gotowy. Ubrałam się w białą, wyciętą koszulkę na ramiączkach oraz czarne rurki. Do tego oczywiście nie mogło zabraknąć szpilek i płaszcza. Spakowałam do torebki wszystkie potrzebne rzeczy i miałam wychodzić, lecz zobaczyłam otwarte okno, przez które chłopak mógłby się przeziębić. Westchnęłam cicho i nie przejmując się stukaniem szpilek ruszyłam je zamknąć. Ponownie spojrzałam na śpiącego Scotta, zrobiło mi się go żal, więc przykryłam go kocem (od Hailey: znaj łaskę pana). Szybko jednak opamiętałam się, w końcu to on potraktował mnie jak dupek. Wzięłam do ręki stojącą niedaleko mnie butelkę wódki. Upiłam z niej łyka, teraz gotowa byłam opuścić mieszkanie, zwłaszcza że taksówka już na mnie czekała. Zamknęłam za sobą dokładnie drzwi i udałam się do czekającego na mnie pojazdu. Kilkanaście minut później zatrzymałam się pod klubem. Zapłaciłam kierowcy i wysiadłam. Z daleka widziałam chłopaka, z którym byłam umówiona. Czas robić dobrą minę do złej gry – pomyślałam i uśmiechnęłam się. Bałam się jednak, że czerwone oczy mogą mnie zdradzić. Ruszyłam pewnym krokiem w jego stronę i przytuliłam go na powitanie.
-Co ci się nagle tak imprezować zachciało? - zaśmiał się.
-Stwierdziłam, że powinniśmy spędzić razem trochę więcej czasu, poza tym jest weekend, trzeba z niego korzystać… - mówiłam, szukając w głowie coraz to lepszych powodów.
Alexy patrzył na mnie jednak, a jego mina zdradzała, że nie wierzy w prawdziwość moich słów.
-Ściema – westchnął – co się stało mała? Nawet najlepszy makijaż nie zakryje tego, co mówią oczy, zwłaszcza jeśli są całe czerwone.
-Porozmawiamy o tym przy następnej okazji, po prostu potrzebuję odskoczni i się wybawić, więc chodźmy i bawmy się dziś jak nigdy – wypaliłam, ciągnąc chłopaka za rękę w stronę klubu.
Po chwili znaleźliśmy się w środku, zostawiliśmy kurtki w szatni i udaliśmy się do baru. Wypiliśmy oboje kilka kolejek na odwagę, a przynajmniej Alexy pił na odwagę, ja prawdopodobnie właśnie zapijałam smutki. W końcu zdecydowaliśmy się iść na parkiet. Dobrze się z nim bawiłam. Alkohol, który już krążył w mojej krwi znacząco poprawił mi humor i sprawił, że zbliżałam się do chłopaka nieco bardziej niż powinnam, choć teoretycznie byłam teraz singielką, więc mogłam sobie pozwolić, to psychicznie wcale się tak nie czułam.
-Dobrze tańczysz – szepnęłam mu na ucho.
Alexy jedynie się uśmiechnął, a jego ręce znalazły się teraz na mojej talii, lekko przyciągając do siebie. Przetańczyliśmy razem kilka następnych piosenek i postanowiliśmy ponownie zawitać w barze. Ta impreza w zasadzie kręciła się w kółko, opierając się na dwóch czynnościach: piciu i tańcu. Byłam naprawdę pijana, choć nie tylko ja. Alexy jednak zachował większą trzeźwość umysłu, niż ja.
-Mała tobie już chyba dość – oznajmił chłopak, kiedy chciałam sięgnąć po kolejny kieliszek czystej.
Zeszłam z krzesła, na którym siedziałam i podeszłam do chłopaka. Objęłam go ramieniem, a wolną rękę ulokowałam na jego policzku.
-Ale ja chcę jeszcze – szepnęłam, zbliżając się do jego twarzy.
-Hailey, słonko, naprawdę myślę, że dość już wypiłaś – mruknął, łapiąc mnie w talii.
-To chodź jeszcze potańczyć, a później muszę uciekać, bo późno – westchnęłam.
Po kilku piosenkach postanowiłam, że to czas wracać do domu i opuściłam klub, aby złapać taksówkę. Alexy odczekał, aż odjadę i sam zajął się tym samym. Weszłam do mieszkania i głośno zatrzasnęłam za sobą drzwi. Nie obchodziło mnie teraz, czy ten dupek śpi, czy nie. Ściągając buty straciłam równowagę, co spowodowało, że musiałam złapać się szafki na buty z impetem na nią wpadając i robiąc hałas. Kiedy sięgnęłam po wieszak, aby odwiesić kurtkę, ten wypadł mi z ręki. W oczach zebrały mi się łzy. Zaczęłam płakać ze swojej własnej bezradności, nic nie wychodziło mi tego dnia. Zsunęłam się po ścianie i siedziałam w ciemnym korytarzu, cicho szlochając.
Scott?