środa, 6 lutego 2019

Od Scotta cd Hailey

Dziewczyna oparła głowę o moje ramię. Moje największe szczęście w tym mieście. Mimo tego co wyrabiam i tak uważam ją za moje największe szczęście. Skończyłem posiłek, po czym objąłem ostrożnie Hailey ramieniem. Nie byłem do końca pewny za co dostanę od niej w łeb, a siły w tym delikatnym ciałku było naprawdę dużo. Świadczył o tym ostatni siniak na policzku po jej strzale z liścia.
-Kiedy będziesz miała kolejną sesję? –Zapytałem ją.
Nie doczekałem się jednak szybkiej reakcji czy chociaż znaku, że usłyszała moje pytanie. Wyglądała jakbym wyrwał ją z letargu. Odwróciła głowę w moją stronę.  
-Co? Mógłbyś powtórzyć? -zapytała, patrząc mi w oczy.
Poprawiłem jeden z niesfornych kosmyków jej włosów, zakładając go za ucho. Uśmiechnąłem się do niej delikatnie.
-No ładnie, że mnie tak nie słuchasz, a ja się tak produkuję –powiedziałem, za co dostałem kuksańca w bok. -Nad czym tak myślisz?
-Nad wszystkim i nad niczym…Zawsze trzeba myśleć o czymś konkretnym –rzuciła, po czym bezceremonialnie władowała mi się na kolana. –Tylko nie myśl sobie, że już ci całkowicie przebaczyłam.
-Nawet mi to przez myśl nie przeszło.
Pocałowałem ją w czubek głowy i objąłem ją.
-Moi rodzice zapraszają nas na święta –powiedziała, na co odwróciłem się do niej, aby spojrzeć jej w oczy.
-Aż taka kara… Nie no, a tak poważnie to wygląda na to, że w takim razie mamy plany na święta. No i oczywiście czeka nas jeszcze wizyta u mojej babci, bo inaczej się śmiertelnie obrazi…

Hailey?