niedziela, 10 lutego 2019

Od Lashiti cd Xavier

#18

Wiedziałam, że kolczyk w sutku to dobry pomysł. Partnerowi się podobało, a ja czerpałam z niego ogromną przyjemność.
Westchnęłam ciężko, gdy poczułam na nowo jego wędrujące palce, w mojej wilgotnej kobiecości. Krążył nimi i powoli wkładał i wyjmował. Próbowałam jakoś kolanem podrażnić jego namiocik. Zerkałam na niego, gdy znalazł sobie nową zabawkę w mym sutku. Ciągnął powoli za kolczyk i ssał go, zawzięcie się bawiąc. Nie ukrywam, ale to było jakże podniecające. Wydawać by się mogło, iż był zbyt zajęty kolczykiem, by włączyć się do rozkoszy i zareagować jakoś.
- Kotku. - wyjęczałam, gdy spojrzał w końcu na mnie, nie odrywając się od tegoż też miejsca, zaczął ściągać dolne partie swoich ubrań. Uśmiechnął się łobuzersko, tym samym wszedł w moje wnętrze. Wykonywał powolne, choć nieco szybkie ruchy. Jego narząd był taki duży i twardy w mym wnętrzu. Ocierał nim o te wrażliwe ścianki i poruszał tymi biodrami, wciąż cały czas ciągnąć za kolczyk. Jęknęłam głośno, gdy jego ruchy stały się mocniejsze i głębsze. Zacisnelam dłonie, drżąc z podniecenia. Jego ruchy były coraz szybsze, aż w końcu doszłam wraz z nim. On jednak nie przestawał. Oderwał się od mojego sutku i wyszedł, aby odwrócić mnie na brzuch. Uniósł szybko moje biodra i uderzył w pośladki, by po chwili wbić się w moją drugą ciasną dziurkę. Tym razem był wolniejszy i delikatniejszy. Z jednej strony czułam jak, wypływa ze mnie jego gorąca sperma, a z drugiej wchodził w ciaśniejszą dziurkę. Był łagodny, słyszałam jego ciężki oddech. Mimo to biodrami cały czas poruszał i wchodził głębiej i głębiej. Zaciskalam mocno dłonie, napinając się z lekkiego bólu i ogromnej fali przyjemności.
~~~
Gdy mnie w końcu puścił, było gdzieś nad ranem. Chciał wstać i chyba iść pod prysznic, jednakże chciałam, by jeszcze został.
- Panie zostań. - mruknęłam.
Zaskoczony spojrzał na mnie. Gdy patrzyłam na niego, oblałam się rumieńcem i schowałam twarz w poduszce. Speszyłam się tym, co powiedziałam.
Poczułam jego dotyk na włosach, pogłaskał mnie powoli i ucałował mnie we włosy.
- Słodko się rumienisz, kiciu. - powiedział. Usłyszałam, jak odchodzi, a tuż po chwili wodę. Podniosłam się z łóżka i ruszyłam do niego. Byłam speszona tym, co powiedziałam, ale bez wahania przytuliłam się do jego pleców całkiem naga. Mruczałam cicho i składałam delikatne pocałunki na jego ramionach i karku. Słyszałam jego cicho pomruki, ale on zajął się sobą, by po chwili się oderwać i złożyć krótki, choć namiętny pocałunek na moich wargach. Uśmiechnął się i wyszedł. Teraz ja mogłam się umyć, a tuż po tym wyjść pachnąca i świeża.

Tak też po pół godziny wyszłam z łazienki. Owinięta ręcznikiem. Znalazłam swoje ubrania, założyłam jedynie majteczki i wyciągnęłam jakąś jego koszule, by zapiać zaledwie kilka guziczków. Ruszyłam za zapachem, aż dotarłam do kuchni i na nowo przywarłam do jego pleców, tuląc się na nowo. Jeździłam dłońmi po jego ciele powoli.
- Ładnie pachnie, co zrobiłeś do jedzonka? - spytałam.

Xavier?