niedziela, 10 lutego 2019

Od Antoinette CD Jocelyn

Stałam tam patrząc na nią przez cały ten czas wciąż oczarowany tym co usłyszałam, jakieś podmioty w międzyczasie poruszały się wokół. Ktoś chyba klaskał, paru innych podeszło i wrzuciło pieniądze do pokrowca. Jakiś śmieć, a właściwie kobieta śmieć śmiała do niej zagadać sprawiając tym samym, że uwaga Jocelyn przeniosła się na nią. W uszach zbyt bardzo mi szumiało bym była w stanie usłyszeć o czym rozmawiają.
Spójrz na mnie! - mój umysł krzyczał, ignorując głosy zdrowego rozsądku i logicznego myślenia, które coś tam szeptały o obietnicy, którą niby im złożyłam. Coś w stylu "nie zbliżaj się do niej i zapomnij"? Głupoty, głupoty ... chociaż z drugiej strony może miały trochę racji. Tak. Przecież powinnam iść na umówione spotkanie. Zapewne już na mnie czekają dłużej niż zwykle. Nie chcę przecież ładować się w znajomość z kimś w jej...
Moje myśli zniknęły, gdy tylko jej spojrzenie wróciło na właściwe miejsce. Jej zawstydzenie, sprawiło że miałam niesamowitą ochotę po prostu podejść i przyciągnąć ją do pocałunku. Mój wzrok utkwiony w jej idealnych ustach, które potrafiły tworzyć magię, raczej nie budził złudzeń względem moich myśli. Pchnięta jakąś nieznaną mocą wykonałam nawet parę kroków w jej stronę, dopiero gdy byłam już na wyciągnięcie ręki i mimowolnie spojrzałam na chwilę w te mistyczne oczy oproszone ciemnymi, gęstymi rzęsami wyrażające zdziwienia odzyskałam jakiś pierwiastek myślenia.
Co ty ze mną robisz kobieto?
Zamiast zrobić coś czego mogłam potem żałować, zmusiłam swoje ciało by po prostu usiadło obok niej na tej ławce, a wzrok skierowałam w stronę nieba.
- Dużo tych umiejętności jeszcze skrywasz? Wolałabym się przygotować psychicznie, a nie być atakowana w przypadkowych miejscach.
Przez chwilę milczała. Już myślałam, że jednak nie odpowie i że udało mi się ją wprawić w prawdziwe zawstydzenie, ale właśnie wtedy poczułam ciepły oddech na szyi.
- Zależy - w jej głosie pojawiło się to coś, co już dwa razu wprawiło mnie w dezorientację, najpierw u niej w przyczepie, gdy mnie obezwładniła, a później w knajpie. Tym razem jednak sprawiło iż przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz - Od tego jakie umiejętności cię interesują.
Opanuj się Antoinette. - powtarzałam sobie, gdy delikatnie przekręciłam głowę w jej stronę. Ta ch*letna wiedźma igrała z ogniem, jej oczy zdawały się rzucać mi wyzwanie. A ja nigdy nie przegrywałam w takich grach.
Oderwałam od niej wzrok i sięgnęłam po portfel. Wyjęłam z niego 4 setki z zamiarem wrzucenia ich do pokrowca, jednak jej ręka mnie powstrzymała.
- Co ty robisz?
- Sprawdzałam ceny noclegów niektórych hotelach - kłamstwo - i wyszło na to, że kebab i wożenie taksówką wcale nie pokrywa ich kosztów, a więc spłacam swój dług. - wrzuciłam pieniądze, a następnie odebrałam jej gitarę, wszystko ładnie spakowałam i wzięłam do lewej ręki. Wprowadziło ją to w niemałe zmieszanie, zwłaszcza, gdy drugą ręką chwyciłam jej i pomogłam jej wstać. Nie dałam jej chwili na zbadanie wyrazu mojej twarzy tylko od razu pociągnęłam w stronę swojego samochodu. Zaoponowała tylko po to by zabrać jeszcze rower. Otworzyłam przed nią drzwi dla pasażera, a następnie zabrałam się za pakowanie jej rzeczy do pojazdu, nie było łatwo, ale ostatecznie jakoś mi się udało i mogłam wsiąść na miejsce kierowcy.
- Gdzie zatem mnie porywasz? - spytała, gdy wyjechałam już na drogę.
- Jak narazie przed siebie. Od ciebie zależy, gdzie wylądujemy pilocie - uśmiechnęłam się zadziornie i przyśpieszyłam.



Jocelyn?