piątek, 8 lutego 2019

Od Jocelyn cd Antoinette

-Przenocuj mnie. - na te słowa zaśmiałam się na głos.
-Nie ma nawet takiej opcji. Jeszcze byś mi ściany obrzygała. - odparłam
-W takim razie sama sobie poszukasz tych kluczy. - uśmiechnęła się i a jej głowa znów opadła na blat. Spełnienie jej prośby było jedynym rozwiązaniem. Już wyobrażałam sobie w głowie jej zadowolenie z wyglądu mojego "ekskluzywnego" mieszkania.
-Niech ci będzie. Za piętnaście minut kończę zmianę. Nie mam zamiaru się włóczyć z tobą pijaną przez miasto, więc możesz zadzwonić po taksówkę. - powiedziałam odkładając szklanki na miejsce. - Albo wiesz co, ja to zrobię. - dodałam po chwili zerkając na dziewczynę, która nie podnosiła głowy. Jeszcze Brandon postanowił opuścić mnie wcześniej, więc nie miałam nikogo do pomocy.
Gdy wszytko po sobie posprzątałam, wzięłam się za ogarnięcie nieznajomej.
-Budź się! Idziemy. - szturchnęłam ją kilka razy w ramię. Ta jednak nie reagowała. - To są chyba jakieś żarty. - westchnęłam. Chwyciłam jej głowę w obie ręce i uniosłam tak, że jej oczy znajdowały się na wysokości moich.
-Wstajemy kochana! Klucze same się nie znajdą. - potrząsnęłam jej głową.
-Nie tak intensywnie. - zmrużyła oczy. Złapałam ją w pasie, rękę zawiesiłam na mojej szyi. Dziewczyna co prawda chodziła o własnych nogach, ale obawiam się, że chwila moment i poleciałaby na którąś stronę.
Wyszłyśmy z baru i ruszyłyśmy w stronę miejsca wypadku. Świerze powietrze musiało dobrze zrobić mojej towarzyszce, bo zaczynała coraz lepiej stawiać kroki.
Po dłuższej chwili stanęłyśmy w miejscu naszego pierwszego spotkania.
-Pokazuj. Chce już wracać do domu. - puściłam dziewczynę.
-Gdzieś tam. - wskazała palcem stronę krzaków. Ruszyłam szybko we wskazane miejsce. Nieznajoma próbowała podążać za mną, ale kazałam zostać jej w miejscu. Jeszcze sama by się zgubiła i miałabym człowieka na sumieniu.
Nie szukałam długo. I całe szczęście. Nawet nie musiałam się schylać, bo klucze leżały na jednym z krzaków. Uśmiech pojawił się na moich ustach. Odwróciłam się w stronę dziewczyny, by pokazać znalezione klucze, ale tej tam nie było. Dostałam chwilowego paraliżu. Czułam się poniekąd za nią odpowiedzialna. Wyprowadzam pijaną osobę, obiecuje jej nocleg, a teraz ją gubię. Wybiegłam z zarośli i rozejrzałam się dookoła. Ujrzałam ją siedzącą na krawężniku. Odetchnęłam z ulgą.
-Mam. - powiedziałam i stanęłam obok niej.
-Zadzwoniłam już po taksówkę. - odparła już całkiem przyzwoitym głosem.
-W takim razie czekamy. - westchnęłam i usiadłam obok niej.
Samo oczekiwanie i jazda minęła w milczeniu. Kierowca przywiózł nas pod wjazd na pole kempingowe. Po minie dziewczyny widać było, że jest dosyć zdezorientowana. Zapłaciłam kierowcy za przejazd i wysiadłyśmy z samochodu. Ruszyłam przed siebie, a nieznajoma zaraz za mną. O dziwo nie odezwała się ani słowem. Weszłyśmy do środka. Całe szczęście, że przed wyjściem rozłożyłam kanapę. Dziewczyna pierwsze co zrobiła to padła na nią i momentalnie zasnęła. Przykryłam ją kocem i postawiłam przy łóżku butelkę wody, która za pewna przyda się jak tylko otworzy rano oczy. Sama rozłożyłam sobie materac, poszłam wziąć prysznic i również położyłam się. Miałam już dosyć. Na dworze zaczynało się robić jasno, a ja odpłynęłam.

Antoinette?