czwartek, 31 października 2019

Od Scotta cd Hailey

Wszedłem do kuchni odstawiając torbę z zakupami na szafkę. Podszedłem do dziewczyny, obejmując ją w pasie i pocałowałem ją w szyję. Hailey uśmiechnęła się odwracając twarz w moją stronę i cmoknęła mnie krótko w usta.
-Hej piękna, jak się czujesz? –Zapytałem opierając brodę o jej ramię, podczas gdy blondynka mieszała coś w garnku.
-Trochę lepiej –powiedziała kładąc dłoń na mojej ręce. Po chwili odwróciła się do mnie przodem i położyła ręce na moim karku. –A co u babci?
-Dochodzi do siebie –złapałem zabłąkany kosmyk jej włosów i założyłem go za jej ucho.- Już zaczyna dyskutować z lekarzami, wyganiać ciotki, powtarzając, żeby te cytuję sępice przeklęte wypierdzielały, bo puki co kasy nie zobaczą…. I dalej jest na mnie obrażona, do tego stopnia, że stwierdziła zatykając oczywiście uszy, że ma w dupie co do niej mówię. Kiedyś z nią zwariuję… A ty co porabiałaś?
-Duuuuużo rzeczy –odpowiedziała wymijając.
Pokiwałem głową, podejrzewając jak ten dzień wyglądał. Wcale się nie zdziwię, jak był podobny do wczorajszego wieczoru. Przyjrzałem się jej ubiorowi, dostrzegając swoją bluzę. Przyznać muszę, że to całkiem miłe uczucie, widzieć jak chętnie podbiera mi ciuchy. Hailey wyplątała się z moich objęć, odwróciła się ode mnie i wróciła do kończenia jedzenia. W tym czasie ja zabrałem się za rozpakowanie torby i nakrycie stołu. W końcu zasiedliśmy do posiłku. Gdy skończyliśmy sprzątnąłem ze stołu i wyszedłem na balkon zapalić. Oparłem się łokciami o barierkę  zaciągając się dymem. W pewnym momencie poczułem jak blondynka unosi moje ramię wślizgując się pod nie.
-A ty nie przeginasz z ilością wypalonych fajek? -Powiedziała mrużąc oczy.
-Oj tam i tak palę mniej niż miesiąc temu, skarbie -odpowiedziałem gasząc papierosa w popielniczce. -A ty co, znowu masz dzień przytulańca? -Zapytałem przyciągając ją do siebie.
Hailey?