sobota, 12 października 2019

Od Hailey cd Alexy`ego

Czułam się okropnie. Owszem zdarzały mu się dziwne akcje, jednak nigdy nie posunął się tak daleko, za daleko. Być może powinnam reagować na wcześniejsze sygnały, że coś jest nie tak. Dłuższą chwilę siedziałam na podłodze płacząc i nie wiedzieć, co powinnam ze sobą zrobić. W końcu resztkami sił podniosłam się z ziemi i jak najciszej się dało udałam się po jakieś ubrania, torebkę i kluczyki do samochodu. Wciągnęłam na siebie jedynie bluzę i wyciągnięty dres, gdyż to było na wierzchu i szybko dało się to wciągnąć. Drżącymi rękami zostawiłam chłopakowi kartkę, że idę na zakupy. Doskonale wiedziałam, że przeczyta to dopiero rano, wychodząc na siłownie, więc wtedy będę mogła wrócić po swoje rzeczy. Miałam zamiar uciec, choćbym miała mieszkać w samochodzie.
Wychodząc z mieszkania spojrzałam na siebie w lustrze. Czerwone od płaczu oczy, fioletowy policzek i lekko rozwalona warga. Pociągnęłam nosem i ruszyłam schodami w dół. Rzuciłam torebkę na siedzenie pasażera i oparłam głowę na kierownicy zanosząc się płaczem. Czułam obrzydzenie, do niego, do tego co się stało. Najpierw mi pomógł, a później tak bardzo skrzywdził. Odpaliłam silnik samochodu, wiedząc już gdzie chce jechać, choć prawdopodobnie nie powinnam znów wchodzić z butami w czyjeś życie w środku nocy. Chciałam jednak poczuć się bezpiecznie, nie być sama, a osoba która dawała mi takie poczucie stała się teraz tą, która przyprawia mnie o odruch wymiotny. Ruszyłam pustymi ulicami miasta wprost do mieszkania Scotta. Miałam tylko nadzieję, że się nie przeprowadził. Kilkanaście minut później byłam już na miejscu. Otworzyłam drzwi pinem, który pozostał niezmieniony. Po chwili rozległo się stłumione drzwiami szczekanie, które niosło się po klatce schodowej. Weszłam schodami na górę i stanęłam przed drzwiami mieszkania chłopaka, w którym kiedyś zwykłam mieszkać. Drzwi momentalnie się otworzyły, zapewne Scott obudzony domofonem i szczekaniem psów chciał sprawdzić jakich gości ma o tej porze.
Scott?