sobota, 12 października 2019

Od Scotta cd Hailey

Mimo wolnie to jedno zdanie wywołało u mnie szeroki uśmiech.
-Nie które rzeczy się nie zmieniają -powiedziałem zataczając kółka na jej ramieniu. -Ale rozważę to. A teraz spróbuj zasnąć.
Dziewczyna niepewnie wtuliła się we mnie mocniej. Mimo zachowania spokoju na zewnątrz w środku się we mnie gotowało. Obyśmy jutro nie spotkali tego skurwiela, bo własnoręcznie go zabiję. Za wszystko co jej zrobił. Czułem jak się kręci próbując zasnąć. Głaskałem ją pokrzepiająco po ramieniu, dopóki nie poczułem jak się odpręża i zasypia. Niedługo po tym i mi udało się przysnąć. Ocknąłem się chwilę po siódmej, mając wrażenie, jakbym w ogóle nie spał. Podniosłem się z łóżka, starając aby jej nie obudzić. Rozsiadłem się w kuchni, przejeżdżając dłonią po twarzy. Chwyciłem telefon i zacząłem przeglądać wiadmości.
-Coś się stało? -Zapytała blondynka wchodząc do kuchni.
-Nie, nic takiego. Obudziłem cię? -Dodałem podnosząc się.
-W sumie to nie -powiedziała siadając przy stole.
Otworzyłem lodówkę wyciągając produkty.
-Zjemy śniadanie i pojedziemy po twoje rzeczy -powiedziałem, a po chwili zauważyłem zaskoczone spojrzenie dziewczyny. -Serio Hai myślałaś, że puszczę cię samą? Chyba w twoich koszmarach. Nie masz pewności, że jego nie będzie, a ja nie pozwolę mu się do ciebie zbliżyć -powiedziałem głaszcząc jej policzek.
Uśmiechnęła się lekko patrząc na mnie nie pewnie. Patrzyliśmy sobie przez chwilę w oczy bez słowa. W końcu odwróciłem wzrok i zabrałem się za robienie śniadania. Po posiłku poszedłem do łazienki się ogarnąć, a następnie na szybki spacer ze psem.
-To co? Gotowa aby tam wrócić -Zapytałem łapiąc ją za ramię. -A potem podskoczymy jeszcze do szpitala, bo muszę podrzucić babci parę rzeczy.
-To twoja babcia jest w szpitalu? -Zapytała zaskoczona. -Dlaczego nic nie mówiłeś?
-To był słaby czas na takie rozmowy... Ale spokojnie, udało im się wszystko unormować.
Hailey?