środa, 30 października 2019

Od Juliette cd Joe

O dziwo w towarzystwie Joe'ego poczułam się bezpieczniej. Dobrze było mieć świadomość, że ktoś przy mnie był na wypadek, gdyby faktycznie coś się stało. Liczyło się tylko to, że nie zostałam sama.
Ziewnęłam przeciągle, na co mój towarzysz parsknął śmiechem.
- Co cię bawi? - zmarszczyłam brwi - miałam długi dzień, chce mi się spać.
- No to śpij - stwierdził, a kąciki jego ust uniosły się w delikatnym uśmiechu.
- Nie zasnę, a już na pewno nie przy tobie - rzuciłam się na łóżko, opierając głowę na poduszkach - serio, bardzo doceniam to, że przyjechałeś.
- Nie ma sprawy. Lepiej, żeby ktoś przy tobie był.
Uśmiechnęłam się pod nosem i na chwilę zmrużyłam powieki. Sen uparcie ciągnął mnie w swoje objęcia, a ja walczyłam z nim ze wszystkich sił.
- Boże, mam nadzieję, że jutro nie pracujesz, tak strasznie mi głupio, że się przeze mnie nie wyśpisz... - mamrotałam pod nosem z widocznym zmartwieniem. Joe spojrzał na mnie z powagą.
- Nic się nie stało, jak nie mam nikogo na tatuaż, to zawsze mogę sobie zrobić wolne. Już się tak nie przejmuj - uśmiechnął się ciepło.
- No dobrze - westchnęłam - skoro już tu siedzimy, to może się czegoś napijesz? Kawa, herbata, soczek, woda, kakao?
- Herbata.
- Ile cukru? Z cytryną?
- Dwie z cytryną - uśmiechnął się szeroko.
Dźwignęłam się z łóżka i pomaszerowałam do kuchni, oczywiście uprzednio upewniając się, że nikogo w niej nie zastanę. Zaparzyłam wodę i nalałam wrzątek do dwóch, czarnych kubków. Osłodziłam napoje i włożyłam do środka plastry cytryny, po czym wróciłam z powrotem do pokoju.
Stanęłam w progu bez ruchu, słysząc szmery za oknem. Chłopak spojrzał na mnie znacząco, przykładając palec wskazujący do ust.
Za oknem ewidentnie coś się poruszało. Poczułam, jak nogi się pode mną uginają, a dłonie zaczynają drżeć. Odgłos kroków trwał jeszcze przez chwilę, po czym zapadła głucha cisza.
- Mówiłam - szepnęłam, patrząc chłopakowi prosto w oczy.
Już zaczynałam martwić się tym, że Joe mógł sobie pomyśleć, że celowo nakłoniłam go do przyjazdu. Teraz moje zmartwienia w tym kontekście zniknęły.
Na palcach zbliżyłam się do biurka i położyłam na nim kubki z herbatą.
- Może zawiadomimy policję?
- I co im powiemy? Że słyszymy kroki za oknem? Poza tym, temu komuś na pewno uda się uciec. Wezmą nas za wariatów - usiadłam na łóżku i przyciągnęłam kolana do klatki piersiowej. Chciałabym, żeby mój brat był teraz przy mnie. Przez ten cały czas bardzo się za nim stęskniłam i brakowało mi go na co dzień.
Z zamyśleń wyrwał mnie głos Joe'ego.
- To co robimy? - poczułam jego wzrok na sobie.
Byłam cholernie zestresowana i zmęczona. Wszystkie leki uspokajające zostały w kuchni, ale w tym momencie nie miałam ochoty być w jednym pomieszczeniu sama, poza tym cała drżałam i ciężko byłoby mi się podnieść. Złapałam się za głowę, gdy poczułam, że obraz wokół mnie zaczyna wirować.
- Nie wiem - odparłam krótko - pamiętaj, że jeżeli nie chcesz, nie musisz tu ze mną siedzieć. Drzwi i okna są zamknięte, mam telefon...
- Zostanę. Dobrze się czujesz? Zrobiłaś się blada - chłopak przypatrywał mi się podejrzliwie.
- Nerwica się odzywa - zaśmiałam się kłopotliwie. Poczułam, jak robi mi się zimno, więc naciągnęłam na siebie kołdrę - to nic poważnego.
Joe?