czwartek, 24 października 2019

Od Juliette Cd Joe

Chłopak wyglądał na troszeczkę starszego ode mnie. Jego blond włosy oklapły nieco przez deszcz, a kilka niesfornych kosmyków przykleiło się do czoła. Musiałam mocno zadzierać głowę do góry, aby złapać z nim kontakt wzrokowy, należał bowiem do bardzo wysokich osób, a ja, no cóż... z moim 1,57 cm niespecjalnie.
- Jestem Joe - przedstawił się, unosząc kąciki ust w szerokim uśmiechu.
- Juliette, miło poznać - zaśmiałam się, kręcąc głową - jeszcze trochę, i zapomnę zabrać głowy z domu - przeczesałam włosy dłonią i poprawiłam torbę na ramieniu.
- Dużo do tego brakuje, po drodze musi się jeszcze przewinąć torba i kurtka - zażartował.
- O nie, bez kurtki się nigdzie nie ruszam od września do maja włącznie! Jestem strasznym zmarzluchem - teatralnie potarłam dłońmi ramiona. Deszcz ustał i zamienił się w delikatną mżawkę, która wraz z każdym podmuchem wiatru osiadała na mojej twarzy.
- Bardzo miło się rozmawia, ale trochę się spieszę - powiedziałam, zawiedziona, że spotkaliśmy się w takich a nie innych okolicznościach.
- Oczywiście, nie będę cię już zatrzymywał - jego wzrok powędrował w kierunku parku znajdującego się po drugiej stronie ulicy - Do zobaczenia! - pomachał, odwrócił się i ruszył w kierunku owego parku.
Wydawał się być interesującą osobą, więc szkoda by było, gdybyśmy rozeszli się teraz i być może już nigdy na siebie nie wpadli. Nie chciałam tak tego zostawić.
- Zaczekaj! - krzyknęłam, puszczając się przez jezdnię. Joe odwrócił się w moją stronę z zaciekawieniem.
- Słabo by było rozejść się bez żadnego kontaktu do siebie, nie sądzisz? - uroczo przechyliłam głowę.
- Racja, wpisz mi tu szybko swój numer i uciekaj na wykłady - mrugnął, podając mi swój telefon.
Wpisałam pospiesznie swój numer, jeszcze kilka razy upewniając się, że nie popełniłam żadnego błędu.
- Teraz możemy się pożegnać - obdarzyłam go ciepłym spojrzeniem - do zobaczenia, mam nadzieję, że za niedługo - uśmiechnęłam się pod nosem, poprawiłam kurtkę i odeszłam, zanim chłopak zdążył coś dodać.

Joe?