wtorek, 29 października 2019

Od Joe cd Julitte

Spojrzałem na dziewczynę z rozbawieniem.
-Czy ty właśnie mianowałaś mnie swoim szoferem? - spytałem z udawaną powagą, unosząc brew.
Juliette popatrzyła na mnie, uśmiechając się znacząco.
-Bardzo możliwe – odparła, upijając łyka napoju.
-Cóż, w takim razie nie ma nic za darmo – westchnąłem, mrużąc lekko oczy.
-Oh, czyżby? - zapytała.
-A i owszem moja droga.
-Co byś zatem chciał w zamian, Joe – spytała, prostując się nieco i patrząc mi prosto w oczy.
-Jeszcze nie wiem, coś wymyślę prędzej czy później i mi się odwdzięczysz – stwierdziłem, wzruszając ramionami.
-Dobra, dobra. Zobaczymy – powiedziała obdarzając mnie triumfalnym uśmieszkiem.
Spojrzałem na nią i zaśmiałem się, po czym wróciłem do jedzenia ciasta. Spędziliśmy w kawiarni jeszcze trochę czasu. Miło mi się z nią rozmawiało, nawet bardzo. W końcu, kiedy już nie mieliśmy czego jeść, ani pić, zdecydowaliśmy się opuścić lokal.
-Rozumiem, że jako twój prywatny szofer powinienem teraz odwieźć panienkę do domu – oznajmiłem z rozbawieniem.
-Cudownie, że wywiązujesz się ze swoich obowiązków – parsknęła śmiechem.
-Zatem proszę za mną – powiedziałem.
Po krótkiej chwili dotarliśmy do mojego samochodu. Dziewczyna wsiadła do środka, ja także już po chwili zająłem miejsce kierowcy.
-Nie byłoby trudno cię porwać – stwierdziłem nagle.
-Planujesz to? - spytała, zakładając ręce na piersi i unosząc jedną z brwi.
-Odkąd cię zobaczyłem, masz mnie – mruknąłem, unosząc ręce w geście poddania się.
-No nie, masz szczęście, że kupiłeś mi to dobre ciasto, bo w przeciwnym razie już bym uciekała – oznajmiła, zapinając pas.
-A co, liczysz na więcej ciasta?
-Może – odparła, uśmiechając się niewinnie.
-Jestem skłonny to przemyśleć – powiedziałem, odpalając silnik – tak w ogóle, to gdzie mam jechać.
Juliette podała mi adres, który już po chwili został wprowadzony przeze mnie w nawigacje. Dziewczyna po krótkiej chwili dorwała się do radia, co spotkało się z moim rozbawionym spojrzeniem.
-Trzeba dbać o komfort swoich pasażerów, Joe – zaśmiała się, decydując się w końcu na jedną z piosenek.
-Ależ oczywiście, nie kwestionuję tego. Klient nasz pan – prychnąłem.
Przez chwilę towarzyszyła nam cisza. Co jakiś czas kątem oka spoglądałem na dziewczynę, której twarz oświetlały promienie zachodzącego słońca.
-Nie myślałaś kiedyś o tatuażu? - zapytałem, stając na czerwonym świetle i odwracając się nieco w jej kierunku.
Juliette?