Uśmiechnąłem się w stronę dziewczyny i zmierzyłem wzrokiem jej piękne ciało.
-W takim razie, za ile kończysz? - zapytałem, podając pieniądze jednej z barmanek.
-Dwadzieścia minut – odparła.
-W takim razie idę coś jeszcze opchnąć i za dwadzieścia minut po ciebie
jestem – oznajmiłem, klepiąc ją po ramieniu i znikając w tłumie.
Wyszedłem na dwór, gdzie udało mi się sprzedać trochę zioła jakimś
dziewczynom, w środku znaleźli się także chętni na piguły, zatem można
by powiedzieć, że ta noc będzie bardzo udana. Koniec końców ponownie
znalazłem się przy barze, gdzie czekała już na mnie przebrana
dziewczyna. Wspólnie ruszyliśmy w kierunku tylnego wyjścia z klubu,
gdzie zaparkowany był mój samochód.
-Tak na dobrą sprawę to chyba się sobie nie przedstawiliśmy – mruknąłem, wsiadając do środka.
-Shaylyn – odparła, zapinając pas i rozglądając się po wnętrzu pojazdu.
-Tyler.
Odpaliłem silnik i ruszyłem w stronę miejsca mojego zamieszkania. Kątem
oka co jakiś czas spoglądałem na dziewczynę. Była piękna, prawdę mówiąc
czekałem na późniejszy rozwój wydarzeń. W końcu wjechaliśmy do garażu,
skąd skierowaliśmy się do windy. Kiedy drzwi za nami się zamknęły,
przeskanowałem dziewczynę wzrokiem i zrobiłem krok w jej stronę,
uśmiechając się. Mój wzrok zatrzymał się na dłuższą chwilę na jej
ustach. O tej porze nie obawiałem się sąsiadów wsiadających do windy,
zupełnie jakbym tylko ja prowadził tu nocny tryb życia. Położyłem dłonie
na jej biodrach, popychając ją delikatnie na ściankę windy, następnie
wpijając się w jej usta. Shaylyn oddała pocałunek, lokując swoją dłoń na
moim karku. Po chwili winda wydała z siebie charakterystyczny dźwięk,
oznaczający dojechanie na właściwe piętro, co zmusiło nas do przerwania.
Szybko weszliśmy do mieszkania.
-Chyba, że chcesz coś jeszcze uprzednio spalić – zaproponowałem, wyciągając z jednej z szafek dwa skręty.
Widziałem zaintrygowane spojrzenie dziewczyny, które mówiło mi, że zapewne zgodzi się na to.
Shay?