niedziela, 27 października 2019

Od Hailey do Caroline

Skończyłam dziś sesję okładkową wcześniej, co oznaczało, że moje wolne popołudnie znacznie się wydłuża. Nie chciałam siedzieć dziś sama w domu, pogoda była niestabilna, więc bieganie odpadało. Na siłowni niebardzo chciałam się pojawiać, choć od incydentu z Alexym minęło już sporo czasu. Zdecydowałam się więc odwiedzić Scotta na planie, a przy okazji zobaczyć go w swoim żywiole. Niestety udało mi się dziś poznać jego filmową partnerkę, która prawdę mówiąc nie przypadła mi do gustu. Po swoim jakże drażniącym wywodzie, udała się do środka, zostawiając nas samych.
-To było bezczelne – stwierdziłam, patrząc na chłopaka nieco zdezorientowana.
Scott podobnie jak ja był nieco zdezorientowany, a wręcz poirytowany ‘mądrościami’ Caroline, która wypowiadała się nic nie wiedząc o sytuacji, ależ ja kochałam takie osoby.
-Jest dziwna – skwitował – mam wrażenie, jakby miała jakieś nadzieje w moim kierunku.
-Cóż, z rozpieszczonej księżniczki rodziców nie wyrasta się tak łatwo – mruknęłam, skubiąc rąbek jego koszulki.
-O czym mówisz? - spytał.
-Jest z bogatej rodziny, więc są dość znani. Słyszałam o niej parę razy, dziewczyny w pracy coś mówiły, że miały styczność – wzruszyłam ramionami – chodźmy do środka, nie chcę żebyś przeze mnie zawalał pracę.
Scott uśmiechnął się w moim kierunku i nachylił się, aby mnie pocałować. Krótko oddałam pocałunek, gdyż czas naprawdę nas gonił. Chłopak chwycił moją rękę i wspólnie ruszyliśmy do środka. Oczywiście nie ominęło nas oceniające spojrzenie Caroline. Prychnęłam pod nosem i zajęłam miejsce na jednym z wolnych krzeseł. Dłuższy czas siedziałam, spokojnie obserwując ich pracę. Po jakimś czasie była kolejna przerwa. Scott podszedł do mnie, obejmując mnie od tyłu i nachylając się nade mną. Caroline udała się natomiast do swojej garderoby, najwyraźniej widząc, że nijak wyjdzie jej teraz jakakolwiek interakcja ze Scottem. Odwróciłam głowę w kierunku chłopaka.
-Skoczę na szybko do łazienki – oznajmiłam.
Chłopak skinął głową, a ja ruszyłam prosto w kierunku garderoby Caroline. Stanęłam przed jej drzwiami i zapukałam, po chwili słysząc ‘proszę’ ze środka. Dziewczyna była ewidentnie zaskoczona, kiedy mnie tam ujrzała.
-Posłuchaj koleżanko, bo chyba ktoś musi cię wyprowadzić z kilku błędów w których tkwisz – oznajmiłam, przerywając ciszę, jaka nam towarzyszyła.
-O czym ty mnie możesz uświadamiać, poznałyśmy się godzinę temu – prychnęła, przeglądając się w lustrze.
-Chociażby o tym, że nie mam pojęcia na co ty liczysz kochana, ale twoje złośliwe spojrzenia w naszym kierunku, czy chociażby twój wspaniały wykład, jaki dałaś nam na dworze, stawia cię tylko w dziwnym świetle, względem faceta, który ci się podoba. Kwestionowanie jego życiowych wyborów w ten sposób to nie najlepszy sposób na podryw – oznajmiłam.
-Gówn.o wie… - zaczęła, jednak nie dałam jej dokończyć.
-Nie, to ty gów.no wiesz. Nie mieszaj się między mnie, a niego, bo i tak nie masz szans u Scotta. No chyba, że myślisz, że pieniądze rodziców ci go kupią. Tak to jest, kiedy całe życie podstawiają ci wszystko pod nos, a bez tego byłabyś kompletnie nikim – prychnęłam.
-I kto tu się teraz wypowiada bez jakiejkolwiek wiedzy? - spytała, unosząc brew.
-W świecie show biznesu, szybko rozchodzą się opowieści o rozpieszczonych księżniczkach poszczególnych rodzin, które w każdej kolejnej znajomości dopatrują się wyzysku – mruknęłam – no cóż, po prostu przemyśl swoje zachowanie, złotko, a i znajdź inny obiekt westchnień.
Powiedziawszy to, opuściłam pomieszczenie, nie czekając na odpowiedź dziewczyny.

-Po tej drugiej przerwie Caroline łaziła jakaś dziwna – oznajmił Scott, kiedy weszliśmy do domu.
-Kiedy ona nie jest dziwna, Słońce – mruknęłam, wtulając się w niego – podoba mi się jak grasz.
Scott uśmiechnął się w moją stronę, zostawiając buziaka a moim czole. Udałam się do kuchni, aby przygotować nam coś do jedzenia, było dość późno, a oboje byliśmy już głodni i zmęczeni całym dniem. Wkrótce przyszłam do Scotta, który siedział w salonie, z dwoma talerzami jedzenia i podałam mu jeden z nich.
-Wiesz, prawdę mówiąc to ucięłam sobie dzisiaj na tej przerwie z Caroline małą pogawędkę – wypaliłam nagle, wlepiając wzrok w talerz.
-Pogawędkę?
-No możliwe, że troszkę za bardzo się uniosłam. Chciałam tylko żeby miała pewność, że to nierealne aby cokolwiek kiedykolwiek miało między wami miejsce poza rolami w filmie -westchnęłam.
Scott spojrzał na mnie, jednak uśmiechnął się pociesznie, zamiast się zezłościć.
-Hai, doskonale wiesz, że nikt poza tobą mnie nie interesuje – oznajmił, chwytając mnie za rękę i ściskając lekko.
-Kupię jej jutro jakieś kwiatuszki na przeproszenie, strasznie ponura jej garderoba – stwierdziłam.
-Miło z twojej strony – odparł.

Kolejnego dnia po skończonej pracy udałam się do kwiaciarni, gdzie kupiłam piękne fiołki, które w mojej opinii powinny rozweselić nieco to ponure pomieszczenie. Mając kwiatki w samochodzie udałam się na plan filmowy. Niestety kiedy przyszłam, oboje byli w trakcie odgrywania swoich ról, dlatego więc postanowiłam zostawić te kwiatki w garderobie. Po drodze zaczął dzwonić mój telefon, to była Paisley, która miała dla mnie jakąś pilną sprawę. Zdecydowałam się więc zostawić fiołki z napisaną na szybko przepraszającą karteczką, w garderobie. Moja wizyta na planie nie trwała długo, gdyż już po chwili byłam w drodze na spotkanie z przyjaciółką.
Caroline? c: