Po tym pytaniu musiałam zrobić dość głupią minę, sądząc po duszącym
się prawie ze śmiechu Peterem. No cóż droga dedukcji dość ciekawa.
-Co? Nie, skąd ci to przyszło do głowy? Chociaż to chyba była by lepsza opcja -powiedziałam przecierając czoło ręką.
-To możesz mi wyjaśnić co się z tobą dzieje?
Westchnęłam
krzyżując spojrzenie z Peterem. Wiedziałam, że jak sama mu nie powiem,
to ten baran zaraz sam się wygada. A wtedy reakcja Patrica mogłaby być
jeszcze gorsza. No cóż liczyłam, że uda utrzymać mi się to wszystko
jeszcze przez jakiś czas w tajemnicy, ale w tej chwili było by to bez
sensu.
-Dobra powiem ci wszystko -powiedziałam w końcu, skubiąc rękaw
bluzki i unikając wzroku chłopaka. -Ale muszę się trochę ogarnąć. A do
tego czasu, ty masz mi stąd zniknąć -dodałam w kierunku Petera.
Zgarnęłam
jakieś świeższe ciuchy i poszłam do łazienki. Przemyłam twarz i
spojrzałam na swoje odbicie. Straszliwie bałam się jego reakcji. Właśnie
czekała mnie dość trudna rozmowa, na którą kompletnie nie byłam gotowa.
Gdzieś po drodze zgubiłam tę dziewczynę, która była gotowa skakać z
samolotu bez spadochronu. Po szybkim ogarnięciu się i zebraniu siły
wróciłam do salonu.
-Może kiedyś zjawisz się tu, kiedy nie będę
wyglądać jak sto nieszczęść -próbowałam zażartować, aby trochę
rozładować napiętą atmosferę. Nie pomogło.- Mój poranny i teraźniejszy
stan spowodowany jest nerwami oraz reakcją na dzisiejszą chemię... Mam w
głowie lokatora, który nie koniecznie chce się wyprowadzić.
Po
tym zdaniu zapanowała całkowita cisza. Tego się obawiałam, chociaż sama
nie wiem co sobie myślałam. Że jak zareaguje? Chłopak siedział, jakby
nie do końca rozumiał co ja właśnie powiedziałam.
-Dlaczego mi nie powiedziałaś? -Zapytał w końcu.
-Bo
nikt nie miał o tym wiedzieć -mówiąc to wciąż unikałam jego spojrzenia.
Wzrok skupiałam na zakończeniach rękawów, którymi się bawiłam. -Peter
dowiedział się tylko dlatego, że grzebał mi w rzeczach. A ja po
prostu... Chciałam uniknąć tych wszystkich współczujących spojrzeń, tych
tekstów, że wszystko będzie dobrze, bo i tak nikt nie jest w stanie mi
tego zagwarantować... Poza tym nie lubię wciągać ludzi w swoje problemy.
Ciebie też chciałam trzymać od tego z dala, ale jakoś mi to nie wyszło.
I zrozumiem, że możesz się na mnie gniewać... nawet być wściekłym i ja
to wszystko zrozumiem.
Patric?