Uśmiechnęłam się do chłopaka i dałam mu buziaka w policzek, po czym
ruszyłam się przebrać w jakieś sportowe ubrania. Szybko takowe
znalazłam, sportowy szary stanik, a do tego długie pod kolor legginsy,
spięłam włosy w kucyk, by było mi znacznie wygodniej i sprawdziłam swoje
kostki, przypomniały mi się czasy, gdy rodzice zapisali nas na
wszystkie zajęcia z samoobrony, czy to karate, aikido, jujutsu,
taekwondo, kenjutsu, box oraz naprawdę o wiele więcej tego było. Różne
pozycje, a spranie takiego bez miecza, albo broni, bądź z bronią oraz na
pięści nie stanowiło żadnego problemu. Wręcz podziwianie i szacunek był
tutaj murowany, jednakże nie chciałam pokazać mu, że znam tak wiele
różnych stylów walki więc, in mi coś pokaże i może jakoś coś z tego
wyjdzie.
Na początek pokazał mi kilka ruchów do samoobrony, bezwstydnie skopałam
mu tyłek, dalej jednak szło z płatka, przez długie godziny pokazywał mi
różne pozy i ruchy, w tym z kijem bądź na pięści, naprawdę mnie to
uszczęśliwiło. Jednakże to, co dalej się wydarzyło między nami, stało
się nieco lepsze, to najpierw na sali, potem pod prysznicem, aż w końcu w
łóżku. Padłam zmęczona i zasnęłam od razu, tak mnie, wymęczył, że nie
miałam siły, jednak to i tak było milutkie z jego strony, że się tak mną
zajął. Jednakże, gdy wstałam pierwsza, chciałam się czegoś napić, oraz
telefon mi wibrował, Na początek wzięłam prysznic, by dokładnie się
odświeżyć, ogarnęłam się w miarę szybko, czyli mianowicie, ubrałam,
wytarłam i rozczesałam włosy, w tym je lekko podsuszyłam. Zabrałam
telefon i wyszłam cicho z pokoju, bo chłopak, akurat jeszcze spał.
Oddzwoniłam, biorąc wodę, zaczęłam rozmawiać, aż w końcu wiadomość mnie
zdruzgotała.
Śmierć Luny, chciałam wiedzieć wszystko, była na wycieczce i miała
wypadek, trafiła do szpitala, tam była stabilna, jednakże nagle się
pogorszył jej stan. Została zamordowana w ramach zemsty. Wkurwiona
ścisnęłam butelkę w dłoni i zaczęłam z nimi rozmawiać, oczywiście, że
większość hakerów, którzy mi podlegają oraz informatorów, zebrało
całkiem niezłe informacje, zdjęcia, powiedziałam gdzie zabrać ciało
Luny, by nikt jej nie widział. Nie chciałam tego rozgłaszać w prasie,
czy na świecie, nie dam im tego. Będą błagać o życie, które stracą w
okrutny sposób, tak samo, jak ich rodziny. Jestem nietykalna, tak samo
osoby, z którymi współpracuje. Nie mają jak mi poskoczyć, jednak
zaatakować rodzinę, to cios powyżej pasa. Czegoś takiego się nie
wybacza, czas na zemstę.
Gdy się rozłączyłam, wytarłam łzy, oraz spojrzałam w lustro, by nic po
sobie nie dać poznać. Wyjęłam laptopa i zaczęłam pracować, a dokładniej
planować co dalej pisałam szyfrem, który wymyśliłam z siostrą. Będę
musiała ją skremować i udać, że wyjechała na drugi kraniec świata.
Byleby nikt się nie dowiedział ani rodzice, ani Xav o tym. Nie mogą, po
prostu to by zabiło rodziców, a ja tego nie chce, już wole, by wierzyli,
że ona żyje. Najwyżej będę ich okłamywać do końca życia, jednakże tak
będzie zdecydowanie lepiej, a Xavowi nie chce mówić, bo potrzebuje być
zła, jego osoba jest dobra, ale sama muszę się tym zając, nie mogę na
nim ciągle polegać, oraz nie mogę robić mu problemów.
On niedługo potem wstał, zrobił śniadanie, a wieczorem się spakowaliśmy i
wróciliśmy do domu. Zabrał psa, pożegnałam się z nim i wrócił do domu, a
ja co zrobiłam na wejściu, sprawdziłam, kto jest, wszyscy byli, poszłam
po dwa maluchy na górę, zobaczyłam co z nimi. Smacznie spały, dlatego
też przygotowałam im jedzenie i picie, gdyby się obudziły. Zanim
zeszłam, przebrałam się i sprawdziłam, czy przypadkiem nie jestem w
ciąży, jednak jak spojrzałam na wskaźnika, oba wskazywały na dodatni. To
jednak na inny raz, teraz mam ważniejsze sprawy na głowie i to
dosłownie, gdy wróciłam do swoich. Mój gabinet się powiększył, a
dokładniej nieco go zwiększyłam, by więcej osób się zmieściło. Z mojego
domu zrobiłam fortece, hakerzy mieli swoje miejsce, o którym tylko ja
wiedziałam, także mieli prywatność i nikt nic nie wiedział.
Późna pora, ale pojechałam zobaczyć się z siostrą, siedziałam przy nim
do południa, po prostu nie umiałam uwierzyć, udało mi się pożegnać. Po
czym zezwoliłam na kremacje. Znajomym hakerom powiedziałam, by wybrali
jakieś dalekie miejsce i tam zapłacili karta kredytową dziewczyny. Moi
ludzie, byli nawet w szpitalu, czy też na lotnisku, także wszystko
zostało załatwione, zabrałam urnę do domu i ułożyłam ją w gabinecie,
dokładniej schowałam, by zawsze była ze mną. Zaczęłam więc wszystko
planować dokładnie, by wyszło jak najlepiej, w tym kilka planów
dodatkowych, wszystkie informacje, mają być zebrane o tych, co
planowali, całą siatkę odkryć, nie mieli nic wspólnego z Xavierem,
wysłałam dziewczynę do klubu na zastępstwo, światowej klasy barmanka,
także mam alibi i może jakoś to wyjdzie, jednak muszę uważać, by on
niczego nie podejrzewał, znam sposoby, przed siostrą i rodziną to
ukrywałam, tak samo przed wszystkimi, którzy żyli dobrze i normalnie.
Udało mi się ich na początek wrobić w kilka napadów, byli tam akurat,
anonimowo cynki były dane, by ich podburzyć, dodatkowo, podać
informacje, że mają szpiega. Rozwalić ich jednak to za mało, trzeba
zabić i dowiedzieć się kto to zlecił, a potem po torturować i zniszczyć.
Pisałam na komputerze, nawet nie wiedziałam, że zaczął się kolejny
dzień, wstałam z fotela i ruszyłam się odświeżyć do łazienki, potem
ubrałam się i udałam do jadalni, kilka osób właśnie jadło śniadanie, w
tym dwie osoby trzymały tygryski na kolanach i się z nimi bawili,
uśmiechnęłam się i zaczęłam jeść, choć nagłe powiadomienie, oderwało
mnie od śniadania, ponieważ musiałam wyjść przed dom. Gdy już wyszłam,
zobaczyłam, jak Xavier opiera się o samochód i czeka. Podeszłam do niego
i się uśmiechnęłam.
- Hejka, co cię sprowadza. To chyba coś poważnego, co się dzieje? - spytałam, bo po nim było to widać, że coś się wydarzyło.
Xavier?