Spojrzałam na chłopaka rozbawiona.
-Zobaczymy jak będę się czuć – stwierdziłam.
Prawdę mówiąc średnio widziała mi się wizja oglądania Sofii, czy tego dziecka. Wolałam kontakty z nimi ograniczyć do całkowitego minimum. Poza tym małe dzieci łatwo zarazić, a żadne z nas nie chciałoby, aby to małe było chore. Leżąc na kanapie, głaskałam chłopaka po głowie, bawiąc się jego włosami.
-W porządku – odparł.
Uśmiechnęłam się w stronę chłopaka, który wyglądał niesamowicie uroczo z tej perspektywy.
-A ty co się tak cieszysz? Lepiej ci już? - zapytał z rozbawieniem.
-Nieznacznie. Po prostu cieszę się, że cię mam, a wyglądasz przesłodko z tej perspektywy – oznajmiłam, tykając jego nos.
Chłopak złapał moją rękę, która trąciła jego nos i przyciągnął w swoją stronę. Nachyliłam się nad nim, całując go w usta i śmiejąc się do niego.
-No co?
-Chyba masz gorączkę, Hai – stwierdził, kręcąc głową z niedowierzaniem.
Wzruszyłam jedynie ramionami i popatrzyłam na niego wyczekująco.
-Podnoś tyłek i usiądź no tu jakoś inaczej. Czas na zmianę ról, teraz ty robisz za poduszkę – oznajmiłam, zakładając ręce na piersi.
-Czyżby? - uniósł brew.
-Owszem. Raz, raz – ponagliłam go.
Chłopak zaśmiał się i o chwili wstał.
-Posuń się – oznajmił, wyganiając mnie z rogu narożnika.
Złapałam kocyk, przesuwając się w bok i pozwalając chłopakowi wcisnąć się w róg, a już po chwili kładąc się na nim, dosłownie, i przytulając.
-Widzę, że bardzo dosłownie wzięłaś sobie tą poduszkę – stwierdził.
-No pewnie, wiesz podusia i kaloryfer w jednym. Czego chcieć więcej – mruknęłam, obracając się nieco, co poskutkowało zsunięciem się pomiędzy oparcie, a chłopaka.
Scott zaśmiał się i pokręcił głową, na co posłałam mu jedynie niezadowolone spojrzenie. Choć prawdę mówiąc pozycja ta nie była najgorsza, było mi ciepło i połowicznie wciąż byłam uwalona na chłopaku.
-Ej czy to moja bluza? - zapytał nagle, bawiąc się sznurkiem od kaptura.
-Bardzo możliwe – odparłam, opierając głowę o jego klatkę piersiową i podciągając kocyk wyżej.
Scott?