środa, 30 października 2019

Od Joe cd Julitte

Po powrocie do domu zrobiłem sobie herbatę i usiadłem nad kończeniem projektów tatuaży, które rozgrzebałem, ale nie dokończyłem. Siedziałem nad tym już dobrą godzinę, oczywiście popijając wciąż moją ulubioną herbatę. Lubiłem to robić. Odstresowywało mnie to, odprężało. Całkowicie mnie to pochłonęło, wraz z muzyką, której w tym czasie słuchałem. W końcu, kiedy nieco bolała mnie już ręka, a oczy były zmęczone ciągłym mrużeniem i wpatrywaniem się w rysunki. Wyprostowałem się na krześle i przeciągnąłem, po czym chwyciłem telefon i napisałem do Juliette. Odpowiedź dziewczyny jednak mocno mnie zaskoczyła, co było niepokojące. Dziewczyna ewidentnie myślała, że zrobiłem jej jakiś żart, choć tak nie było. Zmarszczyłem brwi zaniepokojony, a zarazem zaintrygowany zaistniałą sytuacją.
„Siedzę od godziny w rysunkach. Co się stało Yui?” Odpisałem, licząc na chociaż częściowe wyjaśnienie sytuacji.
„Ktoś był pod moim domem, na pewno nie robisz sobie żartów? Jestem przerażona” Odpowiedź dziewczyny całkowicie mnie zaskoczyła. Nie brzmiało to dobrze.
„Jesteś sama?”
„Tak, boję się. Rodzice i brat wracają pojutrze, bo są na jakimś wyjeździe” Westchnąłem cicho, czytając treść wiadomości i zastanawiając się jak mógłbym jej pomóc.
„Przyjechać do ciebie?” Zaproponowałem.
„Jeśli to nie problem” Pewnie, że to nie problem. Chodzi przecież o jej bezpieczeństwo.
„Niedługo będę”
Odpisałem dziewczynie i podniosłem się z krzesła, dopijając resztkę herbaty. Zarzuciłem na siebie kurtkę, założyłem buty i zgarnąłem z szafki kluczyki do samochodu. Opuściłem mieszkanie i już po kilku minutach siedziałem w samochodzie. Zastanawiałem się, dlaczego ktoś miałby chodzić pod domem dziewczyny, czy też zaglądać jej przez okna. Bądź co bądź nie brzmiało to dobrze, ani bezpiecznie. Po niecałych dwudziestu minutach stanąłem przed drzwiami jej domu i nacisnąłem na dzwonek. Nie musiałem długo czekać, aż drzwi się otworzyły. Powitał mnie widok Juliette, ściskającej w dłoniach dość sporych rozmiarów nóż.
-Dookoła nikogo nie widać – oznajmiłem, robiąc krok do wewnątrz mieszkania.
Dziewczyna zamknęła za mną dokładnie drzwi, po czym głośno wypuściła z siebie powietrze.
-Nie mam pojęcia kto to był. To było przerażające – oznajmiła.
-Spokojnie Yui, ze mną nic ci nie grozi. Twój szofer, duży człowiek cię obroni – stwierdziłem, delikatnie wyciągając z jej rąk nóż i klepiąc ją po ramieniu.
-No tak, twojego rozmiaru naprawdę można się przestraszyć – prychnęła.
Poruszyłem znacząco brwiami, śmiejąc się po chwili, na co dziewczyna pokręciła jedynie z niedowierzaniem głową.
-Wiem, że mówiłem, że łatwo cię porwać, ale wierz mi, że jeszcze nie próbowałem i to nie byłem ja – oznajmiłem, ściągając z ramion kurtkę oraz buty.
-Tylko kto i po jaką cho.lerę? - mruknęła, ruszając w głąb domu, a ja za nią.
-Dobre pytanie – westchnąłem, wciąż podążając za dziewczyną, jak się domyślałem do jej pokoju.
Jej dom był urządzony przytulnie, nie był wielki, lecz ładnie urządzony. Po chwili weszliśmy do jakiegoś pomieszczenia, które okazało się jej pokojem. Usiadłem na krześle przy biurku, a dziewczyna zajęła miejsce na łóżku, przeciągle ziewając. Parsknąłem śmiechem na ten widok, choć prawdę mówiąc był dość uroczy.
Juliette?