Stałam jeszcze chwilę
przed budynkiem starając się sobie jakoś to chodź trochę poukładać. W
końcu odwróciła się na pięcie i wczłapałam się się na piętro, gdzie
czekała na mnie znajoma twarzyczka mojego drogiego przyjaciela.
Przywitał mnie cwanym uśmieszkiem.
-Widzę, że randka się udała -mruknął z dwuznacznym uśmiechem, podczas gdy ja szukała kluczy w torbie.
-Po pierwsze, nie tak
jak ty myślisz. Po drugie to w sumie nie była randka -dodałam rzucając w
niego torbą, aby przytrzymał ją. -I co ty tu robisz?
-Przecież miałaś mnie
podwieźć... Ale nie zmieniaj tematu. No i nie mów, że znowu prawie
spieprzyłaś -widocznie moja mina mówiła więcej, niż tysiąc słów, bo
tylko westchnął kręcąc głową. -A powiedziałaś mu? Czy czekasz, aż ja
wszystkim powiem?
Przez jego pytanie mało
nie potknęłam się o próg. Peter był jedyną osobą, poza szefową, która
wiedziała o mojej małej batalii. A już jutro czekała mnie pierwsza
chemia... Odłożyłam na szafkę rzeczy.
-Nie, nie mówiłam mu i
też miałeś o tym nie wiedzieć, ponieważ nie chcę żadnej litości, a do
tego to będzie dążyć -prychnęłam. -Koniec tematu. A teraz ty
wyprowadzisz mi psa, a ja pójdę się ogarnąć.
Pokręcił głową mrucząc
coś jedynie o tym, że jeszcze zobaczę, że wszystkim powie, ale nie
brałam tego na poważnie. Zazwyczaj sporo się nagadał, ale dotrzymywał
obietnicy. W końcu zrezygnowany złapał smycz i zabrał się za łapanie
psa. Sama poszłam do szafy wybrać jakieś świeże rzeczy. W końcu wybrałam
coś i udałam się do łazienki się umyć. Skończyłam się ogarniać równo z
powrotem Petera, po czym złapałam potrzebne rzeczy i ruszyliśmy na
uczelnię.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Całą noc prawie nie spałam, już nakręcona wizją popołudniowej chemii, na
którą i po której miał zabrać mnie Peter. Taki oto sposobem zaspałam i
pędziłam na łeb na szyję do kawiarni.Wpadłam jak torpeda do kawiarni,
rzucając jedynie krótkie ,,Cicho" do rozbawionego Patrica. Poleciałam na
zaplecze, a po chwili stanęłam koło niego za ladą.
-No nie wierzę, pani ,,Ja się nigdy nie spóźniam" jednak zaspała? -Zapytał lekko rozbawiony jednak uważnie mi się przyglądał.
-Ja nie znam człowieka -powiedziałam kręcąc głową i szturchając go lekko w bok.
-A tak na poważnie co jest?
-Nie nic, po prostu chyba za bardzo się podekscytowałam nowym projektem i spać nie mogłam. Zdarza się, normalna rzecz -odpowiedziałam machając lekceważąco ręką i udając przed samą sobą, że mówię prawdę.- A ty dodatkowo na tym skorzystałeś i będziesz mógł mi to wypominać.
Patric?
-No nie wierzę, pani ,,Ja się nigdy nie spóźniam" jednak zaspała? -Zapytał lekko rozbawiony jednak uważnie mi się przyglądał.
-Ja nie znam człowieka -powiedziałam kręcąc głową i szturchając go lekko w bok.
-A tak na poważnie co jest?
-Nie nic, po prostu chyba za bardzo się podekscytowałam nowym projektem i spać nie mogłam. Zdarza się, normalna rzecz -odpowiedziałam machając lekceważąco ręką i udając przed samą sobą, że mówię prawdę.- A ty dodatkowo na tym skorzystałeś i będziesz mógł mi to wypominać.