- O, dzień dobry! - zawołałam, gdy rozpoznałam chłopaka siedzącego w
aucie. Nie spodziewałam się, że znów na siebie wpadniemy w tak krótkim
okresie czasu.
- Cieplutkiego miejsca w aucie się nie odmawia - oznajmiłam i zajęłam
miejsce na siedzeniu obok Joe'ego, układając torbę na kolanach. Jazda
przez dłuższą chwilę mijała w ciszy, którą w końcu zdecydowałam się
przerwać.
- Studiujesz, pracujesz...?
- Pracuję, jestem tatuażystą - uśmiechnął się pod nosem. Po tonie jego
głosu mogłam wyczytać, że na prawdę lubił to, co robił. Sama wychodziłam
z takiego założenia, że jeżeli ktoś podejmował się pracy, powinna ona
być powiązana z pasją, albo chociaż się nią stać po jakimś czasie. Sama
kierowałam się tą zasadą, wybierając kierunek studiów.
- Super zawód. Serio, doceniam. Skoro jesteś tatuażystą, to pewnie też rysujesz, prawda?
- Co prawda nie za często, ale masz rację - zaśmiał się - Ja natomiast
domyśliłem się już, że studiujesz. Zdradzisz szczegóły? - spojrzał na
mnie z widocznym zainteresowaniem.
- Nic specjalnego, dziennikarstwo. Jak mi dobrze pójdzie na pierwszym
roku zastanowię się nad dobraniem sobie czegoś jeszcze. Nie spieszy mi
się do tego poważnego życia, poważnych problemów i w ogóle, wszystkiego
poważnego - zaśmiałam się.
Nim się zorientowałam, znaleźliśmy się pod moją uczelnią.
- Dziękuję za podwózkę i życzę miłej pracy - powiedziałam, po czym
wyszłam z samochodu i dokładnie zamknęłam za sobą drzwi. Na pożegnanie
pomachałam chłopakowi gdy odjeżdżał, po czym weszłam do środka budynku.
Dzisiejszy dzień zapowiadał się bardzo dobrze. Poznałam kilka nowych
osób, wykłady były o wiele ciekawsze niż wczoraj i nawet przez jakiś
czas zupełnie przestało padać.
Po skończonych zajęciach udałam się do centrum handlowego, w
poszukiwaniach jakiejś ciepłej kurtki na zimę. Taki zmarzluch jak ja
musiał mieć zawsze dodatkowe zabezpieczenie przed zimnem blisko przy
sobie.
Gdy przymierzałam długi, czarny płaszcz, na mój telefon przyszedł SMS.
Joe?