Pisnęłam, kiedy chłopak pociągnął mnie w swoją stronę i wylądowałam w wodzie.
-Ale ty jesteś głupi – prychnęłam, chlapiąc go wodą.
Scott skrzywił się, kiedy dostał wodą w twarz, jednak bardzo szybko mi oddał. Za którymś razem w porę udało mi się złapać rękę chłopaka. W miarę swoich możliwości przycisnęłam jego rękę do ścianki wanny i przysunęłam się bliżej niego.
-Właśnie pochlapałeś całe lustro – oznajmiłam, nachylając się do niego.
-Oj tam – mruknął, obejmując mnie wolną ręką.
-Ty po tym sprzątasz – powiedziałam uśmiechając się i całując go.
Scott oddał pocałunek, wciskając swoją mokrą dłoń pod moją koszulkę.
-Jesteś okropny – zaśmiałam się – lepiej stąd wyjdźmy, bo się przeziębimy – westchnęłam.
Chłopak skinął jedynie głową na znak zgody. Jednak w momencie, w którym mieliśmy się podnosić, do pomieszczenia, a konkretnie do nas do wanny wpadł Lucky. Niemal od razu oboje wybuchnęliśmy śmiechem, a pies zaczął lizać nas po twarzach.
-A jak tak, to zwiewa – zaśmiał się Scott, odpychając lekko psa od swojej twarzy.
-Cóż, pragnął miłości, nie kąpieli – odparłam, odsuwając się nieco i podnosząc.
Ściągnęłam z siebie przemoczoną koszulkę i w dużej mierze mokre spodnie i powiesiłam ubrania na kaloryferze. Całe szczęście bielizna pozostała jedynie lekko wilgotna. Scott dalej siedział w wannie, uważnie lustrując mnie wzrokiem.
-Uważaj, bo się uślinisz – prychnęłam – tobie radzę zrobić to samo.
Scott?