poniedziałek, 16 września 2019

Od Xaviera cd Lashiti

-Nie mam zamiaru, skarbie -powiedziałem przyciągając ją bliżej siebie, przymknąłem oczy i pocałowałem ją w czubek głowy. -Już cię nie zostawię.
Dziewczyna położyła dłoń na moim karku jeżdżąc po nim delikatnie palcami.
-A wiesz, że nie składa się obietnic, których nie możesz dotrzymać -mruknęła pochmurnie.
Uniosłem delikatnie głowę do góry tak aby spojrzała mi w oczy.
-Ale takie są najlepsze. A ten skurwiel niedługo pożałuje swoich numerów... I nie mów, że mam przestać pakować się w kłopoty. Bo dla ciebie, mimo tego jak tandetnie to zabrzmi, gdybym to ja nie był diabłem to sprzedał bym mu duszę jeśli miało by to ci pomóc -powiedziałem gładząc ją po policzku.- Chociaż oboje wiemy, że nie da się sprzedać duszy samemu sobie.
Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i już podciągała się, aby mnie pocałować, jednak ją ubiegłem. Przyciągnąłem ją do siebie łapiąc za policzek i złączyłem delikatnie nasze usta. Czułem jednocześnie jak jej ciało w końcu choć trochę się rozluźnia. Pociągnąłem ją za sobą na kanapę, na której położyłem się razem z Lashi. Może nie było za dużo miejsca, ale nie miałem co narzekać, przynajmniej miałem blisko dziewczynę. Leżała z głową na mojej klatce piersiowej, zataczając ręką kółka na mojej klatce piersiowej. Zmęczenie brało nad nią górę i już po chwili spała. Obserwowałem jej spokojną twarz, gładząc ją delikatnie po włosach. Moja mała dziewczynka, która wzięła trochę za dużo na siebie. Świetnie wychodziło jej udawanie twardej, ale w tym momencie wyglądała na taką kruchą. Za wszelką cenę chciała zapewnić wszystkim bezpieczeństwo, nawet jeśli miałaby się upokorzyć i zrobić. Nie chciałem, aby zajmowała sobie tym głowę. W dodatku teraz to mój obowiązek. Dbanie o nią i jej życie. I nie tylko... Bezpieczeństwo jej, rodziców, Tori i jej siostry. Wiedziałem, że nie miała łatwej przeszłości, ale to co robiła mnie nie obchodziło. Nie ważne jak zarabiała na życie i co robiła, ale... Nie dam temu skurwielowi jej dotknąć już nigdy w życiu. To już jej przeszłość Nie ma człowieka, którego przeszłość by nie dorwała, ale będę ją przed nią bronić bezustannie. Moje myśli zakłóciło lekkie pukanie do drzwi. Po chwili wyjrzała za nich głowa mojej mamy. Pokazałem jej gestem, aby nie hałasowała.
-Xav, przestało padać, a my się zabieramy do domu -powiedziała cicho. -Zostawiamy wam samochód, bo Diana poszła do znajomych, także się zabierzemy. A wy siedźcie ile chcecie -dodała mierzwiąc mi lekko włosy.
-Uważajcie na siebie -mruknąłem cicho.
-Was się też to tyczy -odpowiedziała, po czym wyszła.
Niedługo później usłyszałem jak wychodzą zamykając za sobą drzwi. Spojrzałem na moją kruszynę, po czym poprawiłem się lekko starając się trochę lepiej ułożyć na niewygodnej kanapie. Przyciągnąłem ją bliżej siebie i przymknąłem oczy, starając się chodź trochę zdrzemnąć. Niestety nie zbyt długo to trwało, gdyż niedługo po tym obudził mnie koszmar. Spojrzałem tylko, czy przypadkiem nie zbudziłem Lashi. Największym problemem tego, że ją miałem to to, że stała się moją słabością. Nawet o życie rodziny, jakkolwiek źle to nie brzmi, nie bałem się jak o nią. Jednak mimo wszystko nie dałbym jej odejść. Nie dlatego, że chce mojego bezpieczeństwa...
-Nad czym tak myślisz? -Rozległ się tak dobrze mi znany głos.
Spojrzałem na szatynkę, która uważnie mi się przyglądała. Zastanawiało mnie tylko jak długo tak leży.
-Nad niczym konkretnym -mruknąłem, przyciągając ją do siebie i pocałowałem ją. -Odpoczęłaś choć trochę? -Zapytałem na co kiwnęła.
-Tak -mruknęła, po czym przeciągnęła się przerzucając nogę przez moje biodro.- Gdzie są wszyscy? I gdzie my właściwie jesteśmy?
-To jest nasza letnia posiadłość, a rodzinka wróciła do domu -wytłumaczyłem pokrótce. -Dostaliśmy trochę oddechu od nich. A dodatkowo możemy dobrać się do barku i całkowicie oderwać się od problemów.

Lashiti?