Splotłam ramiona na piersi. Nie powiem, chłopak mnie zainteresował.
Inaczej już dawno zakończyłabym tą rozmowę. Zbyt wiele w życiu
nasłuchałam się odnośnie swojego wyglądu, a on jednak próbował obejść
temat, mimo początkowego lustrowania wzrokiem.
-Więc tak to teraz się nazywa, że kogoś intrygujesz -prychnęłam lekko naciągając bardziej na siebie kurtkę.
-A ty ciągle się upierasz we swo... -zaczął, ale jego wywód przerwało pojawienie się jednej z pracownic.
-Raven, musisz iść się przygotować -powiedziała lustrując chłopaka.
Kiwnęłam głową po czym wyminęłam chłopaka i ruszyłam do baru.
Poszłam do garderoby, gdzie przebrałam się w nowy strój. Tym razem
składał się on z krwistoczerwonego kompletu bielizny. Nałożyłam na to
szlafrok i ruszyłam korytarzem przed siebie, biorąc głębszy wdech.
Ustałam przed wejściem na scenę i czekałam na to, aż mnie zapowiedzą. W
końcu wyszłam powolnym krokiem, kręcąc seksownie biodrami. Rozejrzałam
się po sali pełnej tych zboczonych ameb, aż natrafiłam na wzrok chłopaka
sprzed baru. Utkwiłam w nim spojrzenie, podczas gdy podeszłam do rury.
Obeszłam ją dokoła ściągając w międzyczasie szlafrok co spotkało się z
gwizdami. Powstrzymałam się przed wywróceniem oczami wciąż utrzymując
swoją maskę.
W końcu zakończyłam pokaz i zeszłam ze sceny, co
było równoznaczne z zakończeniem mojej pracy na dziś. Przedarłam się
przez tłum prosto w stronę baru. Po drodze oczywiście musiałam odganiać
te cholerne wygłodniałe hieny, zwane mężczyznami. Nie bawiłam się w
ubieranie skoro wszyscy i tak widzieli wszystko co się w tej chwili
dało. A w tej chwili priorytetem było dla mnie napić się, a dopiero
zdjęcie "firmowego" stroju. Ustałam przy barze i kiwnęłam do kolegi po
drinka.
-Ładnie to tak uciekać, bez żadnego zdania na pożegnanie -usłyszałam głos niedawno poznanego chłopaka.
-A ty co? Wpadłeś popatrzeć, bo aż tak cię intryguję -parsknęłam
upijając łyk trunku, po czym odwróciłam się do niego. -Bo jakoś w to nie
wierzę, kolego.
-Oj no nie wiem, czemu wciąż myślisz, że chcę cię przelecieć -mówiąc to starał się nie spuścić wzroku z moich oczu.
Oczywiście moja złośliwa natura nie mogła mu ułatwić zadania. Ustałam niby przypadkiem uwydatniając swoje atuty.
-Bo wy wszyscy myślicie tak samo -powiedziałam pewnie. ,,Tak samo jak ty'' zabrzmiało od razu w mojej głowie. -A ja nie jestem przygodą na jedną noc. Więc sobie daruj.
Tyler?