Spojrzałem na dziewczynę z politowaniem, wcale nie rozumiejąc jej
zachowania. Wstałem z kanapy i stanąłem w drzwiach, nim wyszła i
uniemożliwiłem jej wyjście.
-Nie wiem co spowodowało to, co robisz, ale jeśli myślisz, że pozwolę ci
samej wracać do domu o tej porze to się mylisz. Poza tym wiem, że
zajęcia masz popołudniu, bo wcześniej mi o tym mówiłaś. Plus nie
przeszkadzało mi w żadnym stopniu to, co zrobiłaś – oznajmiłem, robiąc
krok w jej stronę i kładąc ręce na jej biodrach.
Przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, jednak dziewczyna opuściła wzrok,
lekko speszona, nie wiedząc co tak właściwie powinna powiedzieć.
-Zostań, Gwen, dokończymy film, rano odwiozę cię do domu – powiedziałem
ciepło, chwytając ją za podbródek i unosząc lekko jej głowę, aby
patrzyła się na mnie.
-Oh, to skomplikowane – jęknęła, usiłując uciec wzrokiem.
-Nie mam wobec ciebie złych zamiarów, jeśli to właśnie tego się obawiasz – oznajmiłem, gładząc ją po policzku.
Dziewczyna bez słowa przytuliła się do mnie.
-To jest silniejsze ode mnie, Patric – westchnęła.
Pogładziłem ją po plecach i przyciągnąłem bliżej siebie, o ile było to
jeszcze możliwe. Kilka chwil później odsunąłem się lekko, by móc
spojrzeć jej w oczy i nachylić się w stronę jej ust, delikatnie ja
całując.
Gwen?