niedziela, 8 września 2019

Od Gwen cd Patrica

Kiedy całował mnie w czoło, przymknęłam lekko oczy.
-Dobrze tato -powiedziałam wywracając lekko oczami, jednak wciąż się uśmiechając.- Ty też nie siedź to późna.
Tym razem to chłopak wywrócił oczami, wciąż trzymając dłonie na moich policzkach.
-Dobrze mamo.
-Nie rób sobie żartów. Ja mówię poważnie. I tak mam wyrzuty sumienia, że zajęłam ci tyle czasu...Nie chcę, abyś miał przeze mnie później jakieś problemy... Ale oczywiście dziękuję bardzo za pomoc -powiedziałam uśmiechając się do niego.
-Dobra już starczy. Jutro z rana postaram się wpaść, aby jeszcze wyprowadzić ci psa.
Kiedy chłopak wyszedł nakarmiłam psa, po czym wróciłam do łóżka. Totalnie nie miałam siły na nic. Gdyby nie chłopak, miałabym spory problem. Byłam ogromnie wdzięczna, że był tak chętny do pomocy. A skoro nawet moją pani wybredna wyszła z nim z mieszkania, to niewątpliwie był godny zaufania. Do tego naprawdę lubię spędzać z nim czas... Gwen stop. Wystarczy, bo skończy się jak zwykle. Zawinęłam się w kołdrę i przymknęłam oczy. Nie potrzebowałam wiele czasu, aby zasnąć. Rano obudził mnie dźwięk telefonu. Z trudem podniosłam się z łóżka i spojrzałam na urządzenie. Okazało się, że mój drogi przyjaciel Peter wygadał mojej mamie, że jestem chora, więc przyjeżdża z odsieczą. No to super... W międzyczasie dostałam też wiadomość od Patrica, że bardzo mnie przeprasza, ale się nie wyrobi. Uśmiechnęłam się lekko i odpisałam mu, aby się nie przejmował, bo odsiecz nadjeżdża.

~*~

W końcu po tygodniu byłam w stanie ruszyć się z mieszkania do pracy. Ubrałam się w ciepły sweter i ruszyłam do wyjścia. Całe szczęście okazało się, że los dziś mi sprzyja i znajoma z kierunku jechała w okolice kawiarni, więc mogłam zabrać się z nią. A popołudniu u Big Bo miał czekać do odbioru mój samochód. Po paru minutach byłam już na miejscu, minutę przed rozpoczęciem zmiany. Weszłam do budynku, gdzie za blatem stał dobrze znany mi chłopak.
-Koniec taryfy ulgowej, wróciłam -powiedziała stając przed nim, na co chłopak podniósł głowę i uśmiechnął się. -Witam pana -dodałam również się uśmiechając.

Patric?