Przygryzłam dolną wargę zastanawiając się chwilę.
-Eeeem... W sumie czemu nie -powiedziałam powoli, uśmiechając się do niego.
-W takim razie do wieczora -uśmiechnął się szeroko. -A jeśli nie przyjdziesz, to się na ciebie śmiertelnie obrażę.
-W
takim razie nie mogę na to pozwolić -zaśmiałam się, po czym wyszłam
pocałowałam go w policzek.- Dzięki za podwózkę i do zobaczenia
wieczorem.
Wysiadłam z samochodu i pomachałam do niego na
odchodne. Ruszyłam w stronę warsztatu, gdzie przywitał mnie znajomy Mike
gwiżdżąc i rzucając uwagi na temat ,,A kto tu ma nowego chłopaka", za
co dostał w łeb. Wpadłam do warsztatu, gdzie zamieniłam parę zdań z Big
Bo, aż w końcu odebrałam moje maleństwo. Ruszyłam natychmiast do sklepu
na małe zakupy. Przyszło mi do głowy aby zrobić sushi, a dodatkowo
musiałam nabyć parę rzeczy do domu. Zakupiłam potrzebne rzeczy i
wróciłam do mieszkania. Rozpakowałam zakupy, po czym wyszłam z psem na
dłuższy spacer. W końcu ostatni tydzień nie za bardzo miała na co
liczyć. Po powrocie zabrałam się za gotowanie. Wciąż zastanawiałam się
jak mogę odwdzięczyć się chłopakowi za pomoc. Stąd przyszło mi do głowy,
że skoro zaprosił mnie na wieczór to mogę przynajmniej coś ugotować.
Podczas moich podróży zawsze starałam się nauczyć od miejscowych
przyrządzania jakiś potraw. Taki punkt obowiązkowy udanego wyjazdu.
Kiedy skończyła przygotowania, skoczyłam jeszcze wziąć szybki prysznic
po czym zrobiłam sobie lekki makijaż. Stwierdziłam, że próby układania
włosów w jakikolwiek sposób i tak są bezcelowe. Przebrałam się
zakładając czarne jeansy i wyciągnęłam biały trochę przyduży sweter.
Stwierdziłam, że zabieranie samochodu i tak będzie bez sensu, więc
zamówiłam taksówkę. Po jakimś czasie w końcu stałam przed drzwiami do
jego mieszkania.
-Hej przystojniaku, czy przypadkiem nie szukasz towarzystwa? -Zapytałam uśmiechając się z nonszalancją.
-A tak się składa, że owszem szukam. Zapraszam -zaśmiał się przesuwając się i wpuszczając mnie do mieszkania.
-Mam
nadzieję, że lubisz sushi, a jeśli nie to, że powiesz mi to prosto w
twarz. Bo kłamczuchów bardzo nie lubię -powiedziałam ściągając kurtkę,
którą ode mnie przejął. -A tu jest największy przystojniak w tym
mieszkaniu, hejka Potter -powiedziałam schylając się do psa i głaszcząc
go za uchem.
Patric?