wtorek, 29 stycznia 2019

Od Tylera cd Isabelli

Wysiadłem z samochodu, jedynie uśmiechając się do staruszki. Zona oczywiście musiała na mnie warknąć, kiedy wyciągnąłem rękę w stronę dziewczyny, aby pomóc jej wstać. Dziewczyna niechętnie ujęła moją dłoń i podniosła się z ziemi.
-Mogę ją już od pani przejąć – stwierdziła dziewczyna, zabierając od kobiety smycz – I jeszcze raz dziękuję za opiekę nad nią.
-Nie ma problemu – powiedziała – miłego dnia!
-Odprowadzę cię, zwłaszcza, że krew nadal leci ci z nosa – westchnąłem.
-Nie musisz -odparła.
-Owszem, muszę.
-Nie, nie musisz.
-Nie marudź – syknąłem, łapiąc jej rękę i ciągnąc za sobą do środka.
Po kilku minutach byliśmy w środku, pies niemal od razu rzucił się na kanapę i bawił się swoją zabawką. Ja natomiast spojrzałem na dziewczynę i i jej wciąż krwawiący nos. Zdjąłem buty i poczekałem, aż zrobi to samo i zdejmie kurtkę.
-Lepiej usiądź – powiedziałem, szukając wzrokiem chusteczek.
W końcu postanowiłem iść do łazienki, gdzie tak jak się spodziewałem, znalazłem chusteczki. Kiedy wróciłem, Isabella siedziała z głowa odchyloną w tył.
-Nie, nie, nie, nie do tyłu – zawołałem, podbiegając do niej i przechylając jej głowę w przód – Trzymaj – mruknąłem, podając jej chusteczkę.
Ukucnąłem przy krześle, na którym siedziała i położyłem dłoń na jej kolanie. Po kilku minutach krew faktycznie przestała lecieć.
-Już nie leci, teraz możesz wracać do siebie i zająć się swoimi sprawami – oznajmiła.
-Przestań – powiedziałem,
-Co?
-Być taka. - wzruszyłem ramionami.
-To znaczy jaka? Bo to ty tutaj zachowujesz się jak dupek – zawołała, a w jej oczach powoli zaczynały gromadzić się łzy.
Westchnąłem cicho i spojrzałem na nią.
-Masz rację, jestem dupkiem – odrzekłem.
Isabella?