niedziela, 20 stycznia 2019

Od Sofii cd Hailey

Widząc,  że Hailey zdecydowanie ma dość mojego towarzystwa zebrałam się do domu. Wsiadłam w pierwszy autobus jadący w stronę mojego mieszkania. Zaraz po powrocie otworzyłam drzwi, z rzuciłam buty i udałam się prosto do sypialni, gdzie opadłam na łóżko znosząc się płaczem. Reszta nocy minęła mi właśnie w ten sposób. Byłam wściekła sama na siebie. Naprawdę nie chciałam wpieprzać się ponownie w życie Scotta z kolejnymi "świetnym wiesciami". Gdyby nie mój cholerny brat i moje kłamstwa... Zasnęłam dopiero około siódmej nad ranem, wycieńczona niewesołymi myślami.
Tak minął następny tydzień. W końcu zaczęło pojawiać się dostosowanie do nowej stacji.  Starałam się być codziennie w szpitalu, jednocześnie unikałam Hailey, co nie zawsze się dawało. Doskonale rozumiałam jej pretensje do mnie. Taki minęło mi pół roku.

Spojrzałam na siebie w lustrze. Młoda kobieta, która w tak wymyślny sposób spieprzyła życie sobie, chłopakowi którego kocham, dziewczynie która kocha jego i bogu winnemu dziecku. Spojrzałam na mój mocno widoczny brzuch i pogładziłam go. Jeszcze trochę i zacznie się istny chaos. Ubrałam się ciepło i ruszyłam do szpitala, gdzie przed wejściem spotkałam Hailey. Zignorowała mnie jak zwykle i bez słowa ruszyłyśmy pod salę gdzie leżał Scott. Po zajściu na miejsce zauważyłyśmy babcię chłopaka z jego siostrzenicą i nie małe zamieszanie w sali. Podbiegłyśmy szybko do nich chcąc zorientować się w sytuacji.
-Co się dzieje? -Zapytała spanikowana Hailey
Starsza kobieta spojrzała na nią po czym powiedziała:
-Wybudza się.

Hailey?