środa, 23 stycznia 2019

Od Isabelli cd Tylera

-Nie masz za co przepraszać, słonko. - Chłopak pocałował mnie w czoło. -Widzimy się jutro.
Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, blondyn opuścił pomieszczenię. Poczułam ulgę, wielką ulgę, bo już wiem, że nie robię niczego źle. A przynjamniej tak mi się wydawało. Na mojej twarzy momentalnie pojawił się grymas niezadowolenia, a moja ręka mimowolnie powędrowała po telefon, który leżał na jednej z szafek nocnych. Zaczęłam przeglądać internet, lecz po chwili na ekranie pojawił się rysunek słuchawki, a pod nim podpis "mama". Szybko odebrałam i czekałam, aż moja rodzicielka zacznie rozmowę.

-Gdzie ty jesteś?! - Usłyszałam jej zdenerwowany głos.
W tym momemcie wiedziałam, że ta rozmowa nie będzie należeć do tych przyjemnych
-W szpitalu. - Odpowiedziałam bez zastanowienia.
Kłamstwo mi już w niczym nie pomoże.
-Słucham? Co ci się stało? Zasłabłaś? - Momentalnie jej ton głosu złagodniał, a ja mimo, że nie widziałam miny swojej mamy, wiedziałam, że na jej twarzy pojawiło się przerażenie.
-Poczułam się słabo i przyjechałam do lekarza. - Tak, tym razem pozwoliłam sobie skłamać. Jednak małe kłamstewka czasami pomagają.
Po co mam ją martwić? Miałam powiedzieć "A wiesz... potrącił mnie samochód, ale ogólnie jest wszystko ok." O nie, nie, nie.
-Dobrze... to zadzwoń do mnie, jak będziesz miała chwilę.

Nie zdążyłam nic powiedzieć. Mama po prostu się rozłączyła.

~~~

Wyszłam ze szpital i rozejrzałam się dookoła. Zima, piękna pora roku. Biały puch pokrywał dachy samochodów, które najwidoczniej od dawna nie były odpalane. Westchnęłam głośno i zaczęłam szukać wzrokiem samochodu Tylera, który powinien ty być lada moment. Nawet nie zauważyłam, kiedy z jednego z samochodów wysiadł dobrze mi już znany chłopak. Podszedł do mnie, a po chwili byłam już w jego objęciach. To naprawdę miłe uczucie, kiedy ktoś się o ciebie martwi. Blondyn pocałował mnie w czubek głowy i uśmiechnął się delikatnie.
-Gotowa? - Zapytał zadowolony.
-Jak nigdy. - Odpowiedziałam, uśmiechając się szeroko.
Ruszyłam za chłopakiem do jego samochodu, a gdy tylko chciałam otworzyć drzwi, chłopaka mnie w tym wyręczył i schował moje rzeczy do bagażnika. Gdy oboje siedzieliśmy wewnątrz pojzadu, Tyler odpalił silnik, a ja zaczęłam rozglądać się dookoła, gdyż wydawało mi się, że samochód chłopak wyglądał ostatnio nieco inaczej.
-Pomyślałem, że możesz być głodna. Chcesz coś zjeść? - Zadał pytanie przypatrując mi się uważnie.
-Bardzo chętnie. Szczerze mówiąc, jedzenie szpitalne nie do końca podbiło moje serce. - Moja wypowiedź widocznie rozbawiła towarzyszącego mi blondyna, bo usłyszałam jego cichy śmiech.
-W takim razie musimy poszukać jakiejś dobrej restauracji. - Odpowiedział i ruszył powoli.

~~~

Postanowiliśmy poszukać jakiegoś lokalu w największym skupisku knajp, jakie widziało to miasto. Wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy powoli jedną z uliczek, która była z dwóch stron otoczona przeróżnymi restauracjami, knajpami i budkami z fast foodem. Po pewnym czasie bezsensownego kręcenia się w kółko Tyler wybrał jedną z tych droższych restauracji. Ja nie miałam pieniędzy, a nie pozwolę, żeby blondyn za mnie tyle płacił. Rozejrzałam się uważnie i nagle zauważyłam knajpkę, na którą wcześniej nie zwracałam zbytnio uwagi. Chwyciłam chłopaka za rękę i pociągnęłam do w stronę jednego z wejść, na którym było napisane "kuchnia indyjska, najlpesza w mieście". Gdy tylko przekroczyliśmy próg, poczułam cudowny zapach dobiegający z tutejszej kuchnii. Usiedliśmy na miękkich, kolorowych kanapach, które świetnie wpasowywały się w wystruj pomieszczenia. Dostaliśmy menu i każdy z nas wybrał sobie coś do jedzenia, a po złożeniu zamówienia zajęliśmy się rozmową.
-Dlaczego akurat tutaj? Przecież ja płacę, mogliśmy iść do jakiejkolwiek innej restauracji.
-Wiem, ale pamiętam, jak byłam kiedyś z rodziną w indyjskiej knajpie i jedzenie było cudowne. Musisz spróbować. - Powiedziałam z uśmiechem.

~~~

Tak jak myślałam, jedzenie było świetne i nawet chłopakowi zasmakowała kuchnia indyjska. Chyba będziemy tu częściej zaglądać, gdy postanowimy wyskoczyć razem na obiad. Blondyn zapłacił za zamówione dania, opuściliśmy lokal i udaliśmy się w stronę jednego z parków. Robiło się już ciemno, to fakt, ale ja nadal byłam pełna energi, którą chciałam, jak najszybciej wykorzystać. Po pewnym czasie, moją uwagę przyciągnęły kolorowe światełka i głośna muzyka, które mogły oznaczać jedynie jakiś festiwal czy coś w tym rodzaju. Razem z chłopakiem postanowiliśmy zobaczyć, co kryje się za drzewami, a gdy już byłam pewna, że miałam rację, pociągnęłam za sobą blondyna i po chwili znaleźliśmy się w samym centrum wesołego miasteczka.


Tyler?
No... doczekałaś się hah.