wtorek, 5 maja 2020

Od Xaviera cd Lashiti



Odpaliłem nagrania, próbując rozpoznać jak najwięcej osób. Siedziałem notując pojedyncze hasła lub nazwiska, aby później łatwiej było mi zrobić sensowne wskazówki. Tu bardzo przydatna okazała się moja nie najgorsza pamięć do twarzy. W niektórych osobach rozpoznałem osoby, z którymi miałem mniejsze lub większe interesy. Czy to dawne długi wobec mojej osoby, czy dawni zleceniodawcy pewnych przerzutów. Sporo z nich znałem osobiście z interesów lub wspólnej niechęci do siebie. Znalazłem również kilka osób do których wiedziałem jak dotrzeć. Plusy posiadania dość rozbudowanych kontaktów. Dwie osoby przykuły moją uwagę. Niestety za wszelkie świętości tego świata nie mogłem ich skojarzyć z żadna sprawą. Wzbudzało to we mnie niemal palącą frustrację. Przejrzałem wszystkie nagrania dwukrotnie, upewniając się, że nikt mi nie umknął. Była to ważna sprawa dla dziewczyny, więc chciałem pomóc jej dorwać tych skurwysynów. W końcu mając pewność, że nikogo nie pominąłem spojrzałem jeszcze raz na listę.
-Tu masz nazwiska osób, które znam, zadania i jak lub przez kogo można do nich dotrzeć. Oczywiście zdjęcia opisałem ci nazwiskami.  Jest parę osób, które kojarzę i wiem przez kogo można do nich dotrzeć. Dość zróżnicowane towarzystwo –powiedziałem zerkając jeszcze raz na kartkę. –Widzę nazwiska z dwóch najemników. Handlarzy bronią i ludźmi. Są tu nawet ze środowiska narkotykowego, ale może zmienili branżę. Trzy osoby były kiedyś moim współpracownikami, ale okazali się sprzedajnymi dziwkami. Mieli ich usunąć, ale komuś coś widocznie nie wyszło. Dwie osoby kojarzę, ale nie wiem skąd. Może jeszcze na to wpadnę, albo jeden z moich znajomych mi coś podpowie –dodałem podają jej kartkę. –Oczywiście mogę osobiście dostać się do tych osób jeśli tylko chcesz. A o ich dalszym losie zadecydujesz już osobiście.
Usiadłem wygodniej opierając ramię na oparcie kanapy, gdy dziewczyna przeglądała moje zapiski. Obserwowałem uważnie jej mimikę, jak marszczy brwi skupiając się poszczególnych nazwiskach. Objęła ramionami kolana, uważnie analizując otrzymane ode mnie informacje. Odpaliła jeszcze raz nagrania zerkając to na zdjęcia, to na moje notatki lub dopytując mnie o coś, czego nie była pewna. Patrzyłem jak z uwagą wszystko śledzi, aby nic jej nie umknęło. Jednocześnie podziwiałem jej chłodne spojrzenie na sytuację, a z drugiej zastanawiało mnie jak może tak spokojnie podchodzić do śmierci siostry. Plułem sobie w brodę, że nie zauważyłem, że coś jest nie tak. A może po prostu bardzo starałem się tego nie zauważyć? Bo może lepiej żyć w pseudo szczęśliwej bańce, szukając problemów na zewnątrz? Nie było mnie przy niej, kiedy tego najbardziej potrzebowała. No po prostu brawo Xav.
Dziewczyna w końcu zebrała swoje dokumenty ponownie w teczkę i odłożyła je na bok. Przytuliła się do mojego boku, całując mnie w policzek. Objąłem ją ramieniem, przyciągając ją bliżej siebie. Głaskałem ją powoli po ramieniu, podczas gdy dziewczyna zajęła się pałaszowaniem ciastek. Uśmiechnąłem się lekko, obserwując ją.
-Dlaczego nie powiesz rodzicom prawdy? –Zapytałem w końcu przerywając ciszę panującą między nami. Dziewczyna przekręciła się lekko, aby na mnie spojrzeć. –Albo przynajmniej półprawdy? Chyba powinni wiedzieć co stało się z ich córką. Nie możesz ich wiecznie okłamywać, a oni w końcu się dowiedzą. Pytanie tylko, czy oni wybaczą ci to, że im nie powiedziałaś ani słowa.
Dziewczyna westchnęła ciężko, przymykając na moment oczy.
-Powiem im… W odpowiednim momencie –powiedziała wpatrując się we mnie. –Nie chcę ich w to pakować, dopóki nie rozwiąże całej sytuacji. I mam nadzieję, że ty dotrzymasz tajemnicy –dodała łapiąc mnie za policzek, aby móc spojrzeć mi w oczy.
-Oczywiście, że nic im nie powiem. Mam tylko nadzieję, że wiesz co robisz –powiedziałem, po czym schyliłem się do niej całując krótko.
Dziewczyna odsunęła się na chwilę, po to tylko by ułatwić sobie wpakowanie się mi na kolana, kładąc ręce na moich ramionach. Moje ręce wręcz już automatycznie wylądowały na jej biodrach, przyciągając bliżej. Przesunęła dłońmi wzdłuż moich rąk, aż dotarła do szyi i splotła je na moim karku. Zbliżyła twarz do mojej, jednak nie złączyła naszych ust, drażniąc się ze mną.
-Nie myśl tylko, że popieram, abyś się w to pakowała. Za bardzo się o ciebie martwię. A w zasadzie to od teraz to powinienem mówić, że o was –mruknąłem pocierając nosem o jej, podczas gdy jedna moja dłoń wylądowała na jej brzuchu.

Lashiti?