Odpaliłem nagrania, próbując rozpoznać jak najwięcej osób.
Siedziałem notując pojedyncze hasła lub nazwiska, aby później łatwiej było mi
zrobić sensowne wskazówki. Tu bardzo przydatna okazała się moja nie najgorsza
pamięć do twarzy. W niektórych osobach rozpoznałem osoby, z którymi miałem
mniejsze lub większe interesy. Czy to dawne długi wobec mojej osoby, czy dawni
zleceniodawcy pewnych przerzutów. Sporo z nich znałem osobiście z interesów lub
wspólnej niechęci do siebie. Znalazłem również kilka osób do których wiedziałem
jak dotrzeć. Plusy posiadania dość rozbudowanych kontaktów. Dwie osoby przykuły
moją uwagę. Niestety za wszelkie świętości tego świata nie mogłem ich skojarzyć
z żadna sprawą. Wzbudzało to we mnie niemal palącą frustrację. Przejrzałem
wszystkie nagrania dwukrotnie, upewniając się, że nikt mi nie umknął. Była to
ważna sprawa dla dziewczyny, więc chciałem pomóc jej dorwać tych skurwysynów. W
końcu mając pewność, że nikogo nie pominąłem spojrzałem jeszcze raz na listę.
-Tu masz nazwiska osób, które znam, zadania i jak lub przez
kogo można do nich dotrzeć. Oczywiście zdjęcia opisałem ci nazwiskami. Jest parę osób, które kojarzę i wiem przez
kogo można do nich dotrzeć. Dość zróżnicowane towarzystwo –powiedziałem
zerkając jeszcze raz na kartkę. –Widzę nazwiska z dwóch najemników. Handlarzy
bronią i ludźmi. Są tu nawet ze środowiska narkotykowego, ale może zmienili
branżę. Trzy osoby były kiedyś moim współpracownikami, ale okazali się
sprzedajnymi dziwkami. Mieli ich usunąć, ale komuś coś widocznie nie wyszło. Dwie
osoby kojarzę, ale nie wiem skąd. Może jeszcze na to wpadnę, albo jeden z moich
znajomych mi coś podpowie –dodałem podają jej kartkę. –Oczywiście mogę
osobiście dostać się do tych osób jeśli tylko chcesz. A o ich dalszym losie
zadecydujesz już osobiście.
Usiadłem wygodniej opierając ramię na oparcie kanapy, gdy
dziewczyna przeglądała moje zapiski. Obserwowałem uważnie jej mimikę, jak
marszczy brwi skupiając się poszczególnych nazwiskach. Objęła ramionami kolana,
uważnie analizując otrzymane ode mnie informacje. Odpaliła jeszcze raz nagrania
zerkając to na zdjęcia, to na moje notatki lub dopytując mnie o coś, czego nie
była pewna. Patrzyłem jak z uwagą wszystko śledzi, aby nic jej nie umknęło. Jednocześnie
podziwiałem jej chłodne spojrzenie na sytuację, a z drugiej zastanawiało mnie
jak może tak spokojnie podchodzić do śmierci siostry. Plułem sobie w brodę, że
nie zauważyłem, że coś jest nie tak. A może po prostu bardzo starałem się tego
nie zauważyć? Bo może lepiej żyć w pseudo szczęśliwej bańce, szukając problemów
na zewnątrz? Nie było mnie przy niej, kiedy tego najbardziej potrzebowała. No
po prostu brawo Xav.
Dziewczyna w końcu zebrała swoje dokumenty ponownie w teczkę
i odłożyła je na bok. Przytuliła się do mojego boku, całując mnie w policzek. Objąłem
ją ramieniem, przyciągając ją bliżej siebie. Głaskałem ją powoli po ramieniu,
podczas gdy dziewczyna zajęła się pałaszowaniem ciastek. Uśmiechnąłem się
lekko, obserwując ją.
-Dlaczego nie powiesz rodzicom prawdy? –Zapytałem w końcu
przerywając ciszę panującą między nami. Dziewczyna przekręciła się lekko, aby
na mnie spojrzeć. –Albo przynajmniej półprawdy? Chyba powinni wiedzieć co stało
się z ich córką. Nie możesz ich wiecznie okłamywać, a oni w końcu się dowiedzą.
Pytanie tylko, czy oni wybaczą ci to, że im nie powiedziałaś ani słowa.
Dziewczyna westchnęła ciężko, przymykając na moment oczy.
-Powiem im… W odpowiednim momencie –powiedziała wpatrując
się we mnie. –Nie chcę ich w to pakować, dopóki nie rozwiąże całej sytuacji. I mam
nadzieję, że ty dotrzymasz tajemnicy –dodała łapiąc mnie za policzek, aby móc
spojrzeć mi w oczy.
-Oczywiście, że nic im nie powiem. Mam tylko nadzieję, że wiesz
co robisz –powiedziałem, po czym schyliłem się do niej całując krótko.
Dziewczyna odsunęła się na chwilę, po to tylko by ułatwić
sobie wpakowanie się mi na kolana, kładąc ręce na moich ramionach. Moje ręce wręcz
już automatycznie wylądowały na jej biodrach, przyciągając bliżej. Przesunęła
dłońmi wzdłuż moich rąk, aż dotarła do szyi i splotła je na moim karku. Zbliżyła
twarz do mojej, jednak nie złączyła naszych ust, drażniąc się ze mną.
-Nie myśl tylko, że popieram, abyś się w to pakowała. Za bardzo
się o ciebie martwię. A w zasadzie to od teraz to powinienem mówić, że o was –mruknąłem
pocierając nosem o jej, podczas gdy jedna moja dłoń wylądowała na jej brzuchu.
Lashiti?