piątek, 8 maja 2020

Od Scotta cd Hailey

Odłożyłem również swój kieliszek, przeciągając się lekko. Oparłem się ponownie o kanapę, a Hai ponownie oparła o moje ramię.
-Oj kochanie, to że ze mną nie walczysz o swój kieliszek wystarczająco mówi –powiedziałem całując ją w skroń. –Oj zmęczenie mocno cię opanowało.
-Ale je naprawdę nie chcę się jeszcze kłaść –odparła opierając się mocniej o moje ramię.
Pokręciłem głową z uśmiechem, widząc jej stały upór. Nie trzeba było długo czekać, kiedy oczy same zaczęły jej się zamykać. Oczywiście walczyła jak mogła, aby udowodnić, że nie chce jej się spać. Westchnąłem ciężko uśmiechając się jednak, po czym podniosłem się. Hai próbowała mnie zatrzymać, uwieszając się mojego ramienia. Złapałem ją pod kolanami i podniosłem, wbrew jej protestom. Oplotła mnie ramionami za kark, robiąc niezadowoloną minę. Położyłem ją na łóżku, po czym położyłem się obok niej, opierając się plecami o ramę łóżka.
-Ty kompletnie nie słuchasz co do ciebie mówię –powiedziała udając  obrażoną, jednak oparła ponownie głowę o mnie. –Mówię, że nie chcę się kłaść to mnie siłą zaciągniesz.
-Kochanie słucham, ale świadomie to ignoruję, bo wiem, że się to nie zgadza ze stanem rzeczywistym –odpowiedziałem, na co pokazała mi język dźgając mnie palcem w żebra. –Poza tym i tak leżeliśmy, tylko zmieniliśmy pomieszczenie. No już się na mnie nie obrażaj –dodałem łapiąc ją za brodę i przyciągnąłem ją do siebie. Pocałowałem ją krótko, co leniwie odwzajemniła.
-To mi nie wmawiaj, że zasypiam –mruknęła ziewając. –Poza tym musimy się na siebie poobrażać.
-Ależ oczywiście –powiedziałem, głaszcząc ją po ramieniu. –I kocham cię mimo wszystko.
Poprawiłem się na łóżku, układając się lepiej po czym przyciągnąłem ją do swojego boku. Hailey przełożyła ramię przez mój brzuch, wtulając się w mój bok. Mruczała jeszcze coś pod nosem, jednak zbyt dużo z tego nie rozumiałem. Niewiele później zamilkła całkowicie śpiąc w najlepsze. Odczekałem moment, aż na pewno jej nie obudzę i podniosłem się z miejsca. Przymknąłem drzwi po czym ruszyłem do salonu. Dopiłem swoje wino, po czym wyniosłem oba kieliszki do kuchni. Umyłem naczynia, po czym pokręciłem się jeszcze po mieszkaniu, starając się nie obudzić dziewczyny. Od kilku dni męczyła mnie cholerna bezsenność. W końcu wróciłem do łóżka, przytulając się do pleców Hailey, obejmując ją ramieniem. W końcu udało mi się przysnąć.
Rano obudziłem się przed dziewczyną. Ostrożnie wysunąłem rękę spod Hai, wstając z łóżka, po czym złapałem czystą koszulkę i spodnie. Po ogoleniu się i ubraniu, złapałem smycz, i ruszyłem na spacer z piszczącym Luckym. Po drodze odpaliłem papierosa i zadzwoniłem do Rose. Po powrocie zjadłem szybkie śniadanie przeglądając maila, po czym zabrałem się przygotowanie posiłku dla Hai. Gotowe jedzenie i kawę, przełożyłem na tacę i ruszyłem do pokoju. Hailey właśnie przeciągała się na łóżku.
-Hej piękna –powiedziałem wchodząc do sypialni. –Śniadanie podano, madam.
Podałem jej tacę, całując ją krótko, po czym rozwaliłem się obok niej.
-A co to za okazja? –Zapytała zgarniając pasmo włosów za ucho.
-A zawsze jakaś musi być? Muszę cię trochę po rozpieszczać -mruknąłem gładząc ja po ramieniu.
Dziewczyna zajęła się śniadaniem, podczas gdy ja ułożyłem głowę na jej wyprostowanych nogach, przekazując jej wieści o tyrani babci przekazanych przez Rose.
-A powiedz ty mi skarbie –zacząłem, kładąc dłoń na jej odsłoniętym przez podwiniętą koszulkę brzuchu i sunąc nią w górę. –Jakie masz plany na wieczór? Zostajesz w domu ze mną i małą, czy wychodzisz gdzieś ze znajomymi?
Hailey?