-Oj kochanie, to że ze mną nie walczysz o swój kieliszek wystarczająco
mówi –powiedziałem całując ją w skroń. –Oj zmęczenie mocno cię opanowało.
-Ale je naprawdę nie chcę się jeszcze kłaść –odparła
opierając się mocniej o moje ramię.
Pokręciłem głową z uśmiechem, widząc jej stały upór. Nie
trzeba było długo czekać, kiedy oczy same zaczęły jej się zamykać. Oczywiście walczyła
jak mogła, aby udowodnić, że nie chce jej się spać. Westchnąłem ciężko
uśmiechając się jednak, po czym podniosłem się. Hai próbowała mnie zatrzymać,
uwieszając się mojego ramienia. Złapałem ją pod kolanami i podniosłem, wbrew
jej protestom. Oplotła mnie ramionami za kark, robiąc niezadowoloną minę. Położyłem
ją na łóżku, po czym położyłem się obok niej, opierając się plecami o ramę
łóżka.
-Ty kompletnie nie słuchasz co do ciebie mówię –powiedziała
udając obrażoną, jednak oparła ponownie głowę
o mnie. –Mówię, że nie chcę się kłaść to mnie siłą zaciągniesz.
-Kochanie słucham, ale świadomie to ignoruję, bo wiem, że
się to nie zgadza ze stanem rzeczywistym –odpowiedziałem, na co pokazała mi
język dźgając mnie palcem w żebra. –Poza tym i tak leżeliśmy, tylko zmieniliśmy
pomieszczenie. No już się na mnie nie obrażaj –dodałem łapiąc ją za brodę i przyciągnąłem
ją do siebie. Pocałowałem ją krótko, co leniwie odwzajemniła.
-To mi nie wmawiaj, że zasypiam –mruknęła ziewając. –Poza tym
musimy się na siebie poobrażać.
-Ależ oczywiście –powiedziałem, głaszcząc ją po ramieniu. –I
kocham cię mimo wszystko.
Poprawiłem się na łóżku, układając się lepiej po czym
przyciągnąłem ją do swojego boku. Hailey przełożyła ramię przez mój brzuch,
wtulając się w mój bok. Mruczała jeszcze coś pod nosem, jednak zbyt dużo z tego
nie rozumiałem. Niewiele później zamilkła całkowicie śpiąc w najlepsze. Odczekałem
moment, aż na pewno jej nie obudzę i podniosłem się z miejsca. Przymknąłem
drzwi po czym ruszyłem do salonu. Dopiłem swoje wino, po czym wyniosłem oba
kieliszki do kuchni. Umyłem naczynia, po czym pokręciłem się jeszcze po
mieszkaniu, starając się nie obudzić dziewczyny. Od kilku dni męczyła mnie
cholerna bezsenność. W końcu wróciłem do łóżka, przytulając się do pleców
Hailey, obejmując ją ramieniem. W końcu udało mi się przysnąć.
Rano obudziłem się przed dziewczyną. Ostrożnie wysunąłem
rękę spod Hai, wstając z łóżka, po czym złapałem czystą koszulkę i spodnie. Po
ogoleniu się i ubraniu, złapałem smycz, i ruszyłem na spacer z piszczącym Luckym. Po drodze odpaliłem papierosa i zadzwoniłem do Rose.
Po powrocie zjadłem szybkie śniadanie przeglądając maila, po czym zabrałem się
przygotowanie posiłku dla Hai. Gotowe jedzenie i kawę, przełożyłem na tacę i ruszyłem do pokoju. Hailey właśnie przeciągała się na łóżku.
-Hej piękna –powiedziałem wchodząc do sypialni. –Śniadanie podano,
madam.
Podałem jej tacę, całując ją krótko, po czym rozwaliłem się
obok niej.
-A co to za okazja? –Zapytała zgarniając pasmo włosów za
ucho.
-A zawsze jakaś musi być? Muszę cię trochę po rozpieszczać -mruknąłem gładząc ja po ramieniu.
Dziewczyna zajęła się śniadaniem, podczas gdy ja ułożyłem głowę na jej wyprostowanych nogach, przekazując jej wieści o tyrani babci przekazanych przez Rose.
-A powiedz ty mi skarbie –zacząłem, kładąc dłoń na jej odsłoniętym przez podwiniętą koszulkę brzuchu i sunąc nią w górę. –Jakie masz plany na wieczór? Zostajesz w domu ze mną i małą, czy
wychodzisz gdzieś ze znajomymi?
Hailey?