Spojrzałam na chłopaka z grymasem niezadowolenia.
-W takim razie winko
czeka do jutra, bo picie samemu to alkoholizm – westchnęłam,tym
razem gładząc go po klatce piersiowej.
-Jak sobie życzysz
– odparł, gładząc mnie po boku.
Nachyliłam się nad
nim, składając pocałunek na jego ustach. Chłopak oddał go,
ściskając lekko mój pośladek. Uśmiechnęłam się przez
pocałunek i zacisnęłam swoją dłoń na jego koszulce. Po
odklejeniu się od niego, zerknęłam na zegarek wiszący na ścianie.
Dochodziła dziewiętnasta, co oznaczało, że pozostało nam
stosunkowo niewiele czasu. Zsunęłam się z jego brzucha do
poprzedniej pozycji, wtulając się w niego, mogłabym tak leżeć
bez końca.
-Podasz mi pilota? -
zapytałam, uśmiechając się do niego.
Scott westchnął
cicho, sięgając ręką po pilota i podając mi go do ręki. Tym
razem zamiast kreskówek znalazłam jakieś talent show, które swoją
drogą było całkiem ciekawe. Jakiś czas później, chłopak zaczął
tykać mnie mocniej w bok, chcąc zwrócić na mnie swoją uwagę.
-Muszę uciekać,
skarbie – oznajmił.
-W porządku –
odparłam, zsuwając się z niego i pozwalając mu na powstanie z
kanapy – ale żebyś nie myślał, że ci przepuszczę tą
jutrzejszą obietnicę.
-Jakbym śmiał –
powiedział, głaszcząc mnie po głowie, po czym udał się do
wyjścia z mieszkania, zakładając po drodze tylko buty i biorąc w
rękę jakąś bluzę.
Popatrzyłam na
kota, który przyczłapał do mnie w międzyczasie i wciągnęłam go
na swoje kolana. Cieszyłam się, że Scott miał te zwierzaki, gdyż
skutecznie umilały mi czas, kiedy przebywałam tutaj sama. Kiedy
program dobiegł końca, spojrzałam na zegarek, który wskazywał,
że Lucky powinien odbyć swój wieczorny spacer. Delikatnie pozbyłam
się kota ze swoich kolan i podniosłam z kanapy. Udałam się do
sypialni, gdzie Lucky w najlepsze spał na naszym łóżku.
Przebrałam dresy na jakieś dżinsy i zgarnęłam z półki
słuchawki. Usiadłam na łóżku obok psa, głaszcząc go po głowie.
-Chodź idziemy na
spacer – powiedziałam, na co ten podniósł głowę i popatrzył
na mnie ochoczo. Wstałam i ruszyłam w kierunku wyjścia, a pies za
mną. Założyłam buty i przypięłam smycz go jego obroży.
Założyłam słuchawki, puszczając swoja ulubiona playlistę i
zamykając za sobą mieszkanie, wyszłam. Zdecydowałam się na nieco
dłuższy spacer, gdyż czas mnie nie gonił, a pies zasługiwał
wybiegać się przed całą nocą. W końcu wróciłam do mieszkania,
gdzie udałam się pod prysznic i zmęczona położyłam się do
łóżka. Bardzo szybko zasnęłam. Nie wiem ile spałam, lecz w
środku nocy obudził mnie Scott, kładący się obok.
Scott?