Objęłam go za szyję, wyglądając za niego.
-Wyglądają bardzo interesująco -powiedziałam z uśmiechem, cmokając go w policzek. -Zrobiłeś kawał dobrej roboty.
-A dziękuję bardzo. Mam nadzieję, że wykładowcy też się spodobają -odpowiedział, zapisując pliki.
-Jak ci nie zaliczy, to będzie miał ze mną do czynienia -zażartowałam, co wywołało lekkie parsknięcie z jego strony.
Poklepałam go pokrzepiająco po ramieniu, po czym odeszłam od niego w stronę łóżka. Rozsiadłam się wygodnie czekając, aż chłopak skończy z komputerem. Po chwili wskoczył obok mnie Potter, kładąc głowę na moich kolanach. Podrapałam go za uchem, co wywołało wesołe merdnięcie ogonem. Po paru minutach stanął nade mną Patric, z oceniającym spojrzeniem.
-Jak się czujesz? -Zapytał w końcu zakładając kosmyk moich wlosów za ucho.
-Nie najgorzej, przynajmniej dopóki nie zarzucam sobie zbyt szybkiego i długotrwałego tempa. Ale zobaczymy jak będzie w przyszłym tygodniu. A zaczynam się cholernie bać -mówiąc to patrzyłam na psa. Sama nie wiem, czy obawiałam się powiedzieć mu to prosto w twarz, bojąc się jego reakcji na moją słabość, czy to była kwestia własnego lęku. -To co porobimy? -Zapytałam zmieniając temat, podnosząc się i idąc do salonu.
Chlopak ruszył za mną, po czym dogonił mnie i złapał z rękę. Odwrocil mnie przodem do siebie, przyciągając mnie do siebie. Spojrzał mi prosto w oczy, po czym złączył nasze usta. Oddałam pocałunek lekko przymykając oczy. Odkleiliśmy się od siebie, jednak chlopak wciąż mnie obejmował.
-Może zagramy -powiedziałam kiwając głową w stronę telewizora.
-No sam nie wiem... -zaczął, ale skutecznie mu przerwałam.
-Oj no nie daj się prosić -powiedziałam robiąc oczy kota ze Shreka. -Obiecuję, że się nie obrażę, jak skopiesz mi tyłek...
Wyprostowałam się z zadowoleniem odkładając pada obok. Właśnie pokonałam Patrica w Fifę, co jeszcze do niego nie dotarło.
-I trzy do jednego -powiedziałam zadowolona z siebie, obserwując zszokowanego chłopaka.
-Ale... ale jakim cudem? -Zapytał wciąż nie rozumiejąc, jakim cudem ze mną przegrał.
-Wychowywałam się w towarzystwie siedmiu kuzynów... Chcąc nie chcąc się musiałam przystosować do życia z nimi... No i to oni przebudzili we mnie małego nerda i jeszcze mniejszego gracza.
Patric?