niedziela, 3 marca 2019

Od Jocelyn cd Antoinette

Nie zastanawiałam się długo.
-Niech będzie, ale w razie czego ty ponosisz całą odpowiedzialność. Policja powoduje u mnie gęsią skórkę. - dziewczyna nic nie odpowiedziała, tylko z uśmiechem ruszyła w stronę samochodu. Przez chwilę śledziłam ją wzrokiem. Szczerze polubiłam ją, ale przeraża mnie to, że coraz bardziej zaczynam krępować się w jej towarzystwie, dlatego wino jest tutaj najlepszym rozwiązaniem.
Chwilę później Antoinette siedziała obok mnie i otwierała wino.
-Ciekawi mnie, co jeszcze wozisz w samochodzie. - przerwałam panującą ciszę.
-Lepiej, żebyś nie wiedziała. - zerknęła w moją stronę.
Usłyszałam charakterystyczny dźwięk otwierającego wina. Dziewczyna wzięła pierwszy łyk, po czym podała mi butelkę.
-Nasze zdrowie - uniosłam wino ku górze, po czym wzięłam łyk i oddałam mojej towarzyszce butelkę.

-No to teraz zobaczymy, jak sobie radzisz z jazdą pod wpływem. - zaśmiałam się wsiadając do samochodu.
-To było tylko wino. - wzruszyła ramionami.
-Może i tak, ale obie wiemy, że nie masz z byt dobrej głowy do alkoholu. - spojrzałam w jej stronę.
-Gdybyś wypiła wtedy tyle co ja, też byś była nieprzytomna. - odpaliła auto.
-Wyzwanie przyjęte - uśmiechnęłam się, a dziewczyna spojrzała na mnie zdezorientowana - Nasze kolejne spotkanie będzie testem na wytrzymałość. - wyjaśniłam.
-Widzę, że już zaplanowałaś kolejne spotkanie. - uśmiechnęła się zadziornie i ruszyła przed siebie. Mój wzrok powędrował z powrotem przed siebie.
-Nie wydaje mi się, żebyś miała coś przeciwko. - nic nie odpowiedziała na moje słowa, tylko przyśpieszyła. Serce zaczęło walić szybciej, a wraz ze wzrastająca prędkością, wzrastała mi adrenalina. Na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech. Zaśmiałam się i otworzyłam okno.
-Co ty robisz?-zapytała, również będąc zadowolona z naszej przejażdżki. Wychyliłam się z okna i krzyknęłam. Włosy latały mi we wszystkie strony, ale nie zwracałam na to uwagi. Nadal z głową wychyloną przez okno, obserwowałam widok miasta. Nagle usłyszałam syreny. Szybkim ruchem zamknęłam okno i odwróciłam się, by sprawdzić, czy to my jesteśmy powodem, dla którego policja uruchomiła syrenę. Antoinette od razu zwolniła, a po jej wyrazie twarzy widać było, że zaczyna opanowywać ją stres.
-Zatrzymaj się. - poleciłam jej. Miałam wrażenie, że nie była do końca pewna tego co robi.
-Nie mogę - jechała dalej.
-Zatrzymaj się. Wiem co robić. - dziewczyna zwolniła i w końcu zatrzymała się na poboczu. Trzymała się kurczowo kierownicy.
-Uspokój się. Lepiej dostać mandat za przekroczenie prędkości, niż pójść do więzienia za kierowanie pod wpływem. - złapałam ją za rękę i zdjęłam z kierownicy. - Nie doprowadź do sytuacji, w której będziesz musiała dmuchać. - szepnęłam, widząc policjanta w oknie. Antoinette opuściła szybę.
-Dobry wieczór. Dokumenty poproszę - nachylił się starszy, grubszy policjant z niezbyt przyjaznym wyrazem twarzy. Gdy dziewczyna przeszukiwała torbę, ten rozglądał się po wnętrzu samochodu. Jego uwagę przykuło coś leżącego z tyłu na siedzeniu. Dyskretnie zerknęłam w tamtą stronę i zobaczyłam pustą butelkę po winie.
-Muszą panie wysiąść z samochodu. - odparł stanowczo, zabierając od Antoinette dokumenty. Ta miała już łapać za klamkę, gdy wychyliłam się zza dziewczyny i spojrzałam na policjanta.
-Czy to naprawdę jest konieczne panie władzo? Koleżanka zrobiła mi przysługę i odebrała mnie z imprezy. Już wystarczająco jest zestresowana. - uśmiechnęłam się i odgarnęłam włosy z twarzy.
-Przykro mi takie są procedury. - westchnął.
-Nie wychodź z samochodu - szepnęłam. Pewnym siebie ruchem wysiadłam z auta. Musiałam uruchomić moje aktorskie umiejętności. Chwiejnym krokiem podeszłam do funkcjonariusza.
-Może jednak puści nas pan do domu. Jestem tak bardzo zmarznięta, wie pan? Przez ten wypad na plażę, nie mogłam nawet założyć czegokolwiek pod kurtkę. Rozumie pan, wszystko przemoczone - westchnęłam i zbliżyłam się do niego. Wszystko szło zgodnie z planem. Facet zaczął się stresować, ale wcale się nie opierał.
-Panie władzo, bądźmy ludźmi. - przejechałam palcem po jego odznace, znajdującej się na piersi.
-Chyba faktycznie nie mam podstaw, żeby was zatrzymywać. - uśmiechnął się, a ja miałam ochotę zwymiotować mu na buty. Zbliżył się jeszcze bardziej. Wsunął dokumenty Antoinette do tylnej kieszeni moich spodni, nie tracąc przy tym okazji do "dyskretnego" zmacania mnie.
-Miłego wieczora życzę. - rzucił na koniec. Wsiadłam do auta i trzasnęłam drzwiami.
-Pieprzony oblech. Proszę jedź, bo im dłużej tu jesteśmy, tym bardziej chce mi się wymiotować - westchnęłam i oddałam dziewczynie dokumenty.

Antoinette?