niedziela, 3 marca 2019

Od Isabelli cd Tylera

Spojrzałam na chłopaka, który stał oparty o drzwi. Cała ta przemowa, którą układałam sobie, idąc do jego mieszkania, momentalnie wyparowała mi z głowy. Zaczęłam nerwowo bawić się swoimi palcami za plecami, lecz po chwili wzięłam głęboki oddech i spuściłam wzrok.
-Jeszcze raz chciałam Cię przeprosić za swoje zachowanie. To, co się dzisiaj wydarzyło... nie powinno mieć miejsca. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, że mogę Cię urazić. Naprawdę mi na tobie zależy. - Odarłam.
Chciałam kontynuować, lecz zauważyłam coś w ręce chłopaka.
-Co to jest? - Zapytałam po chwili.
-Nic. - Blondyn wzruszył ramionami i spojrzał ma obiekt moich zainteresowań.
Bez słowa weszłam do mieszkania Tylera i rozejrzałam się dookoła.
-Czy ty jesteś normalny? - Warknęłam. -Otwórz jakieś okno i niech tu się przewietrzy.
Chłopak jedynie wzruszył ramionami i wykonał moje polecenie. Usiedliśmy razem na kanapie i spojrzałam na niego. Wydawał się inny, zapewne przez tego papierosa, czy co to tam było.
-Tobie już chyba wystarczy. - Mruknęłam.
-Kim ty dla mnie jesteś, że mi rozkazujesz? - Warknął.
Przez chwilę nie wiedziałam, co powiedzieć. Ta rozmowa nie mogła skończyć się dobrze.
-No przepraszam bardzo, że martwię się o twoje zdrowie. - Syknęłam.
-Ty się martwisz? Jasne. Uważaj bo Ci uwierzę. - Zaśmiał się, a na jego twarzy pojawił się chamski uśmieszek.
-Ogarnij się Tyler, bo zaraz wyjdę i będę miała w dupie, czy coś ci się przypadkiem nie stało.
-A idź w cholerę. Znajdę sobie inną.
Po tych słowach moje serce pękło. Przesadził. Wstałam z kanapy i bez słowa opuściłam mieszkanie chłopaka. Jego słowa mnie zabolały, lecz on najwidoczniej nie zwracał na to uwagi. Łzy same spływały po moich policzkach, a najgorsze było to, że nie potrafiłam się powstrzymać.

Tyler?