poniedziałek, 25 marca 2019

Od Edwarda cd Hope

Czekając na odpowiedź dziewczyny, pobiegłem do kuchni i przyniosłem sobie pyszne, wręcz doskonałe, niesamowicie dobre żelki Haribo, które skradły moje serce już na naszym pierwszym spotkaniu – tym bardziej te o smaku i kształcie Coca Coli.
Nie ukrywajmy, że mieszkam w dosyć mały mieszkaniu i dojście do kuchni zajmuje mi mniej niż pięć sekund, toteż do pokoju wróciłem niezwykle szybko. Gdy tylko wróciłem do pokoju, napotkała mnie miła niespodzianka – Lucky położył się na moim telefonie, co uświadomiłem sobie, gdy spod jego brzucha dobiegł do moich uszu charakterystyczny głos – przyszła do mnie nowa wiadomość.
- No już, Lucky, wstawaj! - powiedziałem stanowczym tonem, a dalmatyńczyk chyba zrozumiał, że zależy mi na zobaczeniu wiadomości, gdyż wstał i położył się w innym miejscu. - Dzięki, skarbie.
Szybko odblokowałem telefon i zerknąłem na wiadomość (drogi czytelniku, czytelniczko, literka ”E”, oznacza wiadomość od naszego cudownego Edzia, a ”H” od naszej Hope).

H: Uhm, hej.
E: Jak tam żyjesz?
H: Jakoś. A co u Lucky'ego?

Czytając ostatnią wysłaną wiadomość od Hope, zachichotałem i spojrzałem na leżącego obok mnie dalmatyńczyka.
- Lucky, wiesz, że ktoś prócz mnie się tobą interesuje? - spytałem się psa, na co ten wstał i odwrócił się do mnie tyłem. - Rozumiem, nie masz ochoty na rozmowę.

E: Jakoś. Dzięki za pomoc z wyciągnięciem go z fontanny, ten pieseł jest czasem tak uparty…
H: Aha, aha, spoko. Mam rękę do psów – one do mnie lgną!
E: Widzę, ale nie myśl, że Lucky woli ciebie ode mnie.
H: Pff, tak właśnie myślę.
E: …
H: Żartuję. Jesteś właścicielem, przecież wiadomo, że ciebie kocha najbardziej.
E: Ciepło mi się na serduszku zrobiło.
H: Nie rozczulaj się tak! TO JEST FAKT.
E: Jutro piątek.
H: Masz rację.
E: Nie cieszysz się, że w końcu jest weekend?
H: Lubię szkołę.

Uniosłem brwi, widząc tę wiadomość. Gdy byłem może rok młodszy od Hope, nienawidziłem szkoły. Dopiero później odkryłem w sobie miłość do ślęczenia nad książkami do rana – oczywiście, żartuję.

E: Oho, miło wiedzieć. Może spotkamy się jutro?
Odpowiedzi na to pytanie nie dostałem, brunetka nawet nie odczytała wiadomości. Pewnie rodzice ją zawołali, czy coś, pomyślałem. W końcu ona jest młodsza, więc raczej sama mieszkać nie może. Musiałem ją zrozumieć. Zająłem się swoimi sprawami, a konkretniej oglądaniem filmu pt. ”Titanic”. Niezwykle podobała mi się ta historia, jak i gra aktorska aktorów i miejsce akcji całej opowieści. Nie ukrywajmy, że od zawsze miałem rękę do wody, sportów wodnych i wszystkim, co z tym związane. Nigdy nie odczuwałem strachu do jednego z czterech żywiołów, a wręcz przeciwnie – czułem się w jego pobliżu naprawdę komfortowo i bezpiecznie. Wiele osób porównywało mnie i moją siostrę do wody i ognia. Jesteśmy naprawdę bardzo różni – dwie różne twarze, dwa różne charaktery i zupełnie inne zainteresowania. Madelaine jest osobą o naprawdę ognistym temperamencie i zapale, który potrafię zgasić w jedną sekundę.
Flm skończył się dosyć szybko, mimo że trwał ponad godzinę. W międzyczasie cały czas zerkałem na telefon, by sprawdzić, czy Hope się do mnie nie odezwała – niestety, nic. Gdy tylko wstałem z łóżka, by przejść się do kuchni po kolejną paczkę żelków, usłyszałem swój telefon.
- Wreszcie…- powiedziałem i złapałem za telefon.

H: Przepraszam, że nie odpisywałam. Miałam coś do załatwienia.
E: Spoko. To co, spotkamy się jutro?

Hope? Przepraszam, że tak długo musiałaś czekać :c