- Ja...ja jestem Marinette. A mój towarzysz to Colin.
Psiak Zamerdał ogonem i zaczął łasić się do Matta. Chłopak pogłaskał go za uchem. Colin był w siódmym niebie.
- A tak w ogóle to dzięki za pomoc. -uśmiechnęłam się lekko.
- Nie ma za co.
Przyjrzałam się chłopakowi dokładniej. Wydawało mi się przez chwilę, że go kojarzę, jednak nie pamiętam, żebym go kiedykolwiek widziała. Chłopak zobaczył, że mu się przyglądam.
- Coś nie tak?
Poczułam jak na mojej twarzy pojawiają się czerwone rumieńce.
- Nie, tylko wydawało mi się, że skądś Cię kojarzę.
Nagle zadzwonił mój telefon. Pospiesznie wyciągnęłam go z kieszeni. Mama.
- No?
- Wracasz już, muszę wychodzić do pracy, a Leen nie może zostać sam.
- Tak, za dziesięć minut będę.
Rozłączyłam się.
- Wybacz mi, ale muszę wracać do domu, zaopiekować się bratem.
<Matt?>