niedziela, 15 lipca 2018

Od Harper cd Nathana

Przez chwilkę nie wiedziałam co się dzieje wokół mnie. W sumie jeśli mam być szczera nawet nie wiedziałam co się stało. Stałam w jakimś tłumie bo próbowałam się przepchać do sklepu stojącego na plaży. I nagle bum. Ciemno przed oczami.
Dopiero po chwili kilku ludzi pomogło mi wstać i wyprowadziło z tego tłumu. Posadzili mnie na leżaku, przynieśli wody i upewnili się, że wszystko jest okej. Moi kochani przyjaciele, czytaj kumple mojego brata widząc, że od dłuższego czasu mnie nie ma postanowili w końcu zacząć mnie szukać. Jakież to szczęście wymalowalo się na twarzy Dannego kiedy mnie zauważył.
- Co się stało? Dlaczego ty siedzisz? - zapytał zdziwiony patrząc na mnie. Po chwili zauważył dość sporego siniaka na moim czole. - Kto ci to zrobił? - mruknął wskazując na ranę.
- To nic. Przypadek. Znalazłam się w złym miejscu o złej porze - wzruszyłam ramionami. - Piłka spadła mi na głowę.
- Ale chyba ktoś nią musiał rzucić nie?
- Niby tak ale jestem pewna, że nie zrobił tego celowo więc spokojnie - uśmiechnęłam się. Blondyn westchnął tylko głośno i zajął miejsce obok mnie. - Owieziesz mnie zaraz do domu? - zapytałam po dłuższej chwili.
- Z tym może być problem... - mruknął.
- A to niby dlaczego? - spojrzałam na niego zdziwiona.
- Trochę wypiliśmy z chłopakami więc będziemy dopiero w nocy wracać. Jeśli chcesz mogę odprowadzić cię na autobus.
- Nah. Sama się przejdę. Ale dzięki za propozycje - pocałowałam go w policzek po czym wstałam. Wyciągnęłam rękę w jego stronę. - Chodźmy do chłopaków. Posiedzę z wami jeszcze chwilkę i będę uciekać - chwycił moja dłoń i podniósł się.
- Jasne. Chodźmy - ruszyliśmy przed siebie. Kiedy szliśmy nad nami przelatywał jakiś samolocik więc uniosłam wzrok do góry i nie zauważyłam osoby idącej na przeciwko mnie. Również była czymś zajęta bo nie odsunęła się. I tak wpadliśmy na siebie.
- Przepraszam - mruknelam cicho, a Danny tylko zaśmiał się cicho z mojej nieuwagi.