czwartek, 6 sierpnia 2015

Od Lilith (do Stevena)

Rano, jak i w połódnie, nie było nic do roboty. Poszłam więc do baru. Przeszłam przez parę ulic, a po.chwili byłam na miejscu. Usiadłam przy stoliku, który stał przy oknie, w kącie. Takie miejsce- odosobnione, było jak dlamnie najlepsze.
- Co ppodać?
Spytał chłopak, który był kelnerem.
- Eh.. Kawę.. I to wszystko.
Westchnęłam. Chłopak zapisał to i poszedł. Nie czekałam długo. Z 5 minut.
- Oto kawa.
Uśmiechnął się. Ja to odwzajemiłam. W tedy, dosiadła się do mnie jakaś dziewczyna. Dopiero po chwili, zorientowałam się, że to moja znajoma z dzieciństwa.
- Cindy!
Zawołałam ucieszona. Przytuliła mnie przyjaźnie. Rozmawiałyśmy długo. 5 min. Przed zamknięciem baru, wyszłyśmy. Pożegnałam ją.
- cześć.
Usłyszałam głos. Odwróciłam się
- O.. Hej. Ty jesteś tym kelnerem?
Uśmiechnęłam się.
- Tak. Jestem Steven.
- Lilith.
Odparłam.

Steven?