Westchnęłam i spojrzałam na chłopaka.
-Czegokolwiek nie zrobisz to będę szanować twój wybór i będę cię
wspierać– westchnęłam – nie będę ukrywać, że mi to wszystko na rękę, ale
poradzimy sobie jakoś – powiedziałam, siląc się na niewielki uśmiech w
jego stronę.
-Dzięki – mruknął, odwracając się trochę w moją stronę.
Położyłam swoją dłoń na jego i spojrzałam mu w oczy.
-Będzie dobrze, bez względu na to co ta głupia krowa wywinie – zaśmiałam
się lekko – i mam szczerą nadzieję, że dzieciak przejmie twoje cechy,
bo w przeciwnym razie ja się wynoszę – uśmiechnęłam się.
-Bardzo śmieszne – odparł, wywracając oczami.
-Wiesz, że cię kocham, bez względu na to, jaką kaleka jesteś – oznajmiłam, całując go delikatnie.
-Ja ciebie tez – uśmiechnął się, po czym oddał pocałunek.
-Skoczyłabym na zakupy, bo w lodówce pustki. Chcesz coś konkretnego? - zapytałam.
-Może pojadę z tobą? - zaproponował.
-Zostań i odpoczywaj – powiedziałam, głaszcząc go po policzku. - Niedługo wrócę.
-Niech ci będzie – mruknął.
Przebrałam się w świeże ubrania i ogarnęłam nieco swoją twarz, aby móc
udać się na zakupy. Zgarnęłam kluczyki do samochodu i wyszłam z
mieszkania. Całe szczęście korki były niewielkie, a ja bez przeszkód
mogłam dotrzeć do sklepu w akompaniamencie ulubionych piosenek.
Idąc przez parking wzięłam wózek, gdyż wiedziałam, że te zakupy muszą
być duże, lodówka naprawdę świeciła pustkami. Idąc przez market brałam
większość rzeczy, na które miałam ochotę. W końcu stanęłam przed działem
z alkoholami. Zastanowiłam się chwilkę, po czym stwierdziłam, że dawno
nie piliśmy wspólnie wina, dlatego wzięłam aż trzy, aby było na zapas.
Kiedy wróciłam do domu, pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam, było postawienie
na ławie, przed chłopakiem butelek. Scott oderwał wzrok od telewizora,
po czym spojrzał w moją stronę z rozbawieniem.
-Nie mogłam się zdecydować – westchnęłam.
Scott?