Spojrzałem na nią, przełykając wielką gulę, która stanęła mi
w gardle.
-Tak masz rację, jestem największym dupkiem roku, jaki
istnieje –przyznałem cichym głosem, po czym zatrzymałem się chwilę,
zastanawiając się jak dobrze ująć to co chciałem jej powiedzieć.
-No brawo, cudowne przemyślenia –prychnęła, wycierając ręką
policzki.
Zaczęła się podnosić z krzesła, lecz ja zagrodziłem jej
wyjście ręką. Ustała zaciskając szczękę, jednak wróciła na swoje miejsce
unikając mojego wzroku.
-Masz rację, nie wiem lepie do ciebie co jest dla ciebie lepsze.
Ale… Broń boże nie uważam, że jesteś niedojrzała czy cokolwiek w tym stylu, ale…
Twierdzisz, ze bardziej skrzywdziłem cię
bardziej wczorajszymi słowami, niż kiedy przespałem się z Sofii. A wiesz, że
mogę cię skrzywdzić jeszcze bardziej?
Zapadła chwilowa cisz, nie przerwana przez żaden dźwięk. Obserwowałem uważnie, zachowanie dziewczyny. Było widać, jak napinają się jej praktycznie każde mięśnie.
-Tego nie wiesz –powiedziała zimnym tonem, wciąż patrząc
przed siebie.
-Tak, tego nie wiem. Ale boję się, że za jakiś czas, coś
może się zmienić za bardzo. Nie ukrywajmy, ale będę spędzać więcej czasu. Wiesz,
że w tym momencie można się… Mocno mylić co do tego, co się czuje… Ja naprawdę nie chcę abyś w przyszłości czuła,
że odstawiam cię w kąt. A nie jestem w stanie ci tego zagwarantować.
Hailey wzięła głębszy oddech, po czym spojrzała prosto na
mnie. Sińce pod oczami najbardziej się wyróżniały, a przeszklone oczy, były najgorszym widokiem, dla mnie.
-A czy ja kiedykolwiek tego od ciebie oczekuję? –Warknęła.-Nie
chcę tego od ciebie w tej chwili, ani nigdy wcześniej nie chciałam… A wiesz
dlaczego? Bo nie ważne co robisz i co się z tobą dzieje, wciąż cię kocham. A wy
tym momencie mam wrażenie, że ty kompletnie tego nie czujesz…
-Nie wcale tak nie jest –przerwałem jej. – Mimo wszystkich
nieprzyjemnych rzeczy, jakie z mojej winy cię spotykają, ja naprawdę cię kocham…
Hailey?