Spojrzałem na dziewczynę, nieco zaskoczyła mnie jej propozycja, dlatego
przez chwilę siedziałem cicho. W końcu jednak objąłem ją ramieniem,
przyciągając do siebie bliżej.
-Możemy iść, ale obiecaj mi, że będziesz ostrożna, rzadko pojawiam się tam w czyimkolwiek towarzystwie – oznajmiłem.
-Obiecuję, spokojnie – odparła.
-Świetnie, mamy jeszcze masę czasu – powiedziałem, biorąc do ręki kosmyk jej włosów i bawiąc się nim.
-O której pojedziemy? - zapytała, wtulając się we mnie nieco bardziej.
–Po dziewiątej myślę, na spokojnie, po drodze zajrzymy jeszcze do mnie na chwilkę – odparłem – masz tu balkon? Zapaliłbym.
-Tak, w sypialni – odrzekła.
-To zaraz wrócę – powiedziałem i pocałowałem ją w czubek głowy, po czym podniosłem się z kanapy.
Wszedłem do sypialni, było tu całkiem przytulnie. Wyszedłem na balkon,
szukając paczki papierosów we wszystkich kieszeniach. W końcu udało mi
się je odnaleźć. Z balkonu widać było spory kawałek miasta, wieczorem
musiało to wyglądać szczególnie ładnie. Po chwili poczułem, jak ktoś
obejmuje mnie od tyłu. Odwróciłem się i spojrzałem na dziewczynę, która
stała tu jedynie w samej bluzie.
-Będziesz chora – oznajmiłem, przyciągając ją do siebie, aby choć trochę ją ogrzać.
-Nic mi nie będzie, to tylko chwila – westchnęła – poza tym, jak mnie przytulasz to mi cieplej.
-Po to to robię, moja droga – zaśmiałem się po czym na nowo zaciągnąłem się dymem.
-Mówiłam, że uroczy – uśmiechnęła się.
-Tak tak – mruknąłem – ładny masz tu widok.
-Lubię go, wieczorami jest szczególnie ładny – stwierdziła.
Wyrzuciłem niedopałek papierosa, po czym obiema rękami objąłem
dziewczynę. Szybko jednak zmieniłem zdanie i obróciłem ją przodem do
siebie. Spojrzałem jej w oczy, po czym schyliłem się i delikatnie
pocałowałem.
-A teraz chodź do środka, bo będziesz naprawdę chora i z twojego klubu
będzie nic – powiedziałem, popychając ją delikatnie w stronę wyjścia.
Isabella?