Stałam tam patrząc na nią przez cały ten czas wciąż oczarowany tym co
usłyszałam, jakieś podmioty w międzyczasie poruszały się wokół. Ktoś
chyba klaskał, paru innych podeszło i wrzuciło pieniądze do pokrowca.
Jakiś śmieć, a właściwie kobieta śmieć śmiała do niej zagadać sprawiając
tym samym, że uwaga Jocelyn przeniosła się na nią. W uszach zbyt bardzo
mi szumiało bym była w stanie usłyszeć o czym rozmawiają.
Spójrz na mnie! - mój umysł krzyczał, ignorując głosy zdrowego rozsądku i
logicznego myślenia, które coś tam szeptały o obietnicy, którą niby im
złożyłam. Coś w stylu "nie zbliżaj się do niej i zapomnij"? Głupoty,
głupoty ... chociaż z drugiej strony może miały trochę racji. Tak.
Przecież powinnam iść na umówione spotkanie. Zapewne już na mnie
czekają dłużej niż zwykle. Nie chcę przecież ładować się w znajomość z
kimś w jej...
Moje myśli zniknęły, gdy tylko jej spojrzenie wróciło na właściwe
miejsce. Jej zawstydzenie, sprawiło że miałam niesamowitą ochotę po
prostu podejść i przyciągnąć ją do pocałunku. Mój wzrok utkwiony w jej
idealnych ustach, które potrafiły tworzyć magię, raczej nie budził
złudzeń względem moich myśli. Pchnięta jakąś nieznaną mocą wykonałam
nawet parę kroków w jej stronę, dopiero gdy byłam już na wyciągnięcie
ręki i mimowolnie spojrzałam na chwilę w te mistyczne oczy oproszone
ciemnymi, gęstymi rzęsami wyrażające zdziwienia odzyskałam jakiś
pierwiastek myślenia.
Co ty ze mną robisz kobieto?
Zamiast zrobić coś czego mogłam potem żałować, zmusiłam swoje ciało by
po prostu usiadło obok niej na tej ławce, a wzrok skierowałam w stronę
nieba.
- Dużo tych umiejętności jeszcze skrywasz? Wolałabym się przygotować
psychicznie, a nie być atakowana w przypadkowych miejscach.
Przez chwilę milczała. Już myślałam, że jednak nie odpowie i że udało mi
się ją wprawić w prawdziwe zawstydzenie, ale właśnie wtedy poczułam
ciepły oddech na szyi.
- Zależy - w jej głosie pojawiło się to coś, co już dwa razu wprawiło
mnie w dezorientację, najpierw u niej w przyczepie, gdy mnie
obezwładniła, a później w knajpie. Tym razem jednak sprawiło iż przez
moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz - Od tego jakie umiejętności cię
interesują.
Opanuj się Antoinette. - powtarzałam sobie, gdy delikatnie przekręciłam
głowę w jej stronę. Ta ch*letna wiedźma igrała z ogniem, jej oczy
zdawały się rzucać mi wyzwanie. A ja nigdy nie przegrywałam w takich
grach.
Oderwałam od niej wzrok i sięgnęłam po portfel. Wyjęłam z niego 4 setki z
zamiarem wrzucenia ich do pokrowca, jednak jej ręka mnie powstrzymała.
- Co ty robisz?
- Sprawdzałam ceny noclegów niektórych hotelach - kłamstwo - i wyszło na
to, że kebab i wożenie taksówką wcale nie pokrywa ich kosztów, a więc
spłacam swój dług. - wrzuciłam pieniądze, a następnie odebrałam jej
gitarę, wszystko ładnie spakowałam i wzięłam do lewej ręki. Wprowadziło
ją to w niemałe zmieszanie, zwłaszcza, gdy drugą ręką chwyciłam jej i
pomogłam jej wstać. Nie dałam jej chwili na zbadanie wyrazu mojej twarzy
tylko od razu pociągnęłam w stronę swojego samochodu. Zaoponowała tylko
po to by zabrać jeszcze rower. Otworzyłam przed nią drzwi dla pasażera,
a następnie zabrałam się za pakowanie jej rzeczy do pojazdu, nie było
łatwo, ale ostatecznie jakoś mi się udało i mogłam wsiąść na miejsce
kierowcy.
- Gdzie zatem mnie porywasz? - spytała, gdy wyjechałam już na drogę.
- Jak narazie przed siebie. Od ciebie zależy, gdzie wylądujemy pilocie - uśmiechnęłam się zadziornie i przyśpieszyłam.
Jocelyn?