#aby zdziwionka nie było +18
- U ciebie zapewne też byłoby miło. Jednak.. - przerwałam, by przyjechać
dłonią po jego torsie i westchnąć. - Jednak marzy mi się gorąca zabawa z
szefem na jego biurku. - dodała kusząco. Otarłam się o jego krocze, by
poczuć wybrzuszenie i ponownie westchnąć. Czułam zbliżającą się wilgoć.
Przygryzłam wargę, a wówczas zobaczyłam jego uśmiech..
- Skoro chcesz, tutaj teraz. - powiedział. Zaczął rozpinać spodnie.
Chciał już zsuwać je z siebie, wraz z bokserkami, jednakże go
zatrzymałam.
- Xavi, jeśli chcesz wejść nim we mnie. Najpierw chce minetkę. Pokaż,
jak zwinny masz język. - mruknęłam. Pogłaskałam go po głowie i wbiłam
się w jego słodkie wargi. Poczułam jego dłonie na udach, masował je, a
już po chwili poczułam, w swoim wilgotnym i gorącym wnętrzu jego dwa
palce. Jęknęłam, ale pocałunek nieco to zagłusił.
Przygryzłam jego wargę, gdy chciał się oderwać. Zjechał powoli na mą
szyję i zjeżdżał niżej. Obojczyki, ramiona, dekolt.. Na dłuższą chwilę
zatrzymał się na piersiach, a dokładniej na tym, w którym miałam
kolczyk. Delikatnie za niego ciągnął zębami, a ja jęczałam. Wbiłam
delikatnie pazurki w jego kark, by przyspieszył nieco ruchy. On jednak
wolał działać powoli. Jego palce, wciąż działały szybko, jednakże po
chwili jego palce zniknęły. Poczułam się taka pusta, ale to nie trwało
długo. Gdyż po chwili poczułam, jak zaczął powoli wbijać się we mnie.
Moje paznokcie wbiłam w jego plecy mocno, chciałam jęknąć, ale zatkał
moje wargi, swoimi. Coraz głębiej jego nabrzmiała męskość wchodziła w
moją wilgotna kobiecość. Czułam błogi raj, aż się napięłam przez kilka
fal pełnej rozkoszy. W pewnym momencie poczułam metaliczny posmak krwi w
ustach. Rozgryzł mi wargę, a tym samym zaczął się we mnie poruszać.
- Cicho albo będziemy w centrum. - stęknął i przygryzł płatek mego uszka.
- Xavier proszę, przyspiesz. - wysapałam. Wiedziałam, że się uśmiecha.
Czułam jego przyspieszony oddech, jego ruchy były szybsze i nieco
brutalniejsze. Brał mnie jak dziki tygrys. Podobało mi się to, tak
bardzo. Jednakże to tylko zabawa, nic więcej.
Co jakiś czas zmieniliśmy pozycje, ale on, ani ja nie doszliśmy. Tak
jakby wstrzymywaliśmy, by koniec był intensywny i nieco bolesny. Będzie
mieć ślady na szyi, jak i plecach. To jest pewne, jednak teraz liczyła
się ta chwila. Ten moment, gdy mogłam się z nim zjednoczyć. Moje
ścianki, były wrażliwe i lekko drżały. Wiedziałam, że jestem już bardzo
blisko. Jego członek także, był większy. Ruchy nieco wolniejsze, ale do
samego końca. Takie mocne. Jeszcze kilka razy się poruszył. Po czym
doszedł, we mnie, tym samym ja także tuż po nim. Próbowałam uspokoić
oddech, gdyż bijący gorąc od jego ciała, była zbyt intensywna.
Wyszedł ze mnie, po czym podał, mi chusteczki bym mogła się ogarnąć
jakoś trochę. Tak też zrobiłam, wstałam i nieco się ogarnęłam, zaczęłam
się ubierać, ale zaskoczył mnie jego dotyk.
- Ładny masz ten kolczyk, podoba mi się, po pracy wyjdź przed klub. - powiedział i przygryzł płatek mojego ucha ponownie.
- Dobrze i dzięki, a ty masz ładne tatuaże. - mruknęłam. Odsunęłam się,
by się ubrać. Zanim wyszłam, ogarnęłam się jeszcze nieco i pocałowałam
go namiętnie, żeby nie zapomniał o mnie zbyt szybko.
Wyszłam z jego biura po kilku minutach i wróciłam do pracy, gdy
skończyłam swoją zmianę po kilku godzinach. Zabrałam swoje rzeczy i
wyszłam z klubu. Wyjęłam fajkę i zapaliłam. Sięgnęłam po telefon, by
skontaktować się z siostra. Ona jakby wiedziała, że coś między mną a nim
zaszło. Zawsze wiedziała. Po wypaleniu zbliżyłam się do swojego auta.
Miałam już wsiadać, ale czułam przeszywające spojrzenie. Gdy spojrzałam w
tamtym kierunku, zauważyłam chłopaka. Był z kolegą, wzruszyłam
ramionami, gdyż mieliśmy się spotkać. No, ale cóż nie wyszło.
Pomachałam chłopakowi, po czym wsiadłam do auta. Po chwili dostałam wiadomość o wyścigu, który ma dziś miejsce.
Odpaliłam auto i pojechałam w stronę domu.
Musiałam się przyszykować na wieczór. Za jechałam jeszcze po dwie
przyjaciółki, dopiero po tym, jak je odebrałam, mogłam pojechać do domu.
Po zaparkowaniu wyszłam razem z dziewczynami z auta, zamknęłam je i
weszłam z nimi do domu. Od razu poszłam się odświeżyć i wyszykować.
Miałam nadzieję, że uda mi się coś wygrać.
Po dwóch godzinach dokończałam makijaż i układanie włosów. Szykowałam
się jak na jakąś imprezę, w sumie można tak powiedzieć. Mimo iż jadę się
pościgać to pobawić też się trochę można.
Gdy się ubrałam, zeszłam na dół i zobaczyłam, że jest ich znacznie więcej.
- Lulu, pacz twoja siostrzyczka, zdecydowała, że nas zaszczyci swoją obecnością. - odezwał się Roman.
- Nie zamieszczę was w swojej bryce. - powiedziałam. Luna się zaśmiała, a
ja jedynie sięgnęłam po kurtkę i wyszłam z domu. Miałam w kieszeni
telefon i klucze. Znalazłam też gotówkę. Wsiadłam do auta, choć tyle, że
Esme poszła ze mną. Nie chciałam, już bardziej się wkurzać.
- Nie przejmuj się nimi. - powiedziała. Włączyła radio, gdy tylko odpaliłam auto. Cisza była dobra i miła.
- Zajrzyj do schowka i zobacz czy jest tam gotówka. - powiedziałam. Dziewczyna sprawdziła.
- Jest jej trochę. Jedziesz od razu się pościgać? - spytała.
- No, chyba że ty nie chcesz. - rzekłam.
Dziewczyna się nie odezwała. Gdy tylko dojechałam miejsce, Esme wysiada.
Widziałam, jak idzie do chłopaka, a ja ruszyłam na linie startu.
- Na początek 2500$. - powiedział jakiś koleś. Kliknęłam przycisk, który
otworzył okno, tym samym mogłam podać rulon banknotów. Widziałam obok
siebie, jednego znajomego. Jednakże, gdy zamknęłam okno, przygotowałam
się wyścigu. Chciałam wygrać, chciałam zdobyć górę forsy.
***
Wyścig się zaczął, emocje i ta adrenalina uderzyła we mnie jak piorun.
Przyspieszałam, skręcałam, to gnałam jak szalona. Miałam wszystko
gdzieś, zależało mi jedynie na szybkości na forsie na wygranej.
Tak też już po pół godziny się stało, wygrałam. Zdobyłam, co chciałam.
Gdy już to zdobyłam, zaparkowałam i siedziałam w aucie. Siedziałam w
nim, dopóki ktoś nie zapukał w szybę. Otworzyłam drzwi i wyszłam z auta,
by po chwili, zobaczyć kto się pojawił. Zamknęłam drzwi do auta i
spojrzałam na niego. Wyglądał zabójczo, wokół niego skakały panienki.
- Miałam poczekać przed klubem. - warknął.
- Byłeś zajęty kolega, a potem Tori. Pacz, masz kolejne suczki wokół
siebie, więc ja zjeżdżam. - odwróciłam się do niego plecami i chciałam
już wsiąść. Poczułam dotyk jakby, czyjejś dłonie mnie przytulały, a jego
oddech, który łaskotał mnie w szyję.
- Miałaś jechać do mnie. - mruknął.
- To odpędź te pustaki. - powiedziałam.
Puścił mnie i poszedł gdzieś. Stałam i patrzyłam w telefon, nie miałam
ochoty wracać do domu, ani natknąć się na Romana i jego bandę debili.
Czas mijał, a ja z lekkiego zimna, miałam zamiar wsiąść do auta. Mogłam
też się napić i pobawić. Dostałam drinka od jakiegoś chłopaka, gdy
miałam je, wypić nie przejmując się tym, co mógłby ze mną zrobić w
tamtejszym miejscu.
Drinki został mi zabrany przez wytatuowanego chłopaczka. Westchnęłam.
Pociągnęłam go za rękę do siebie, by był nieco bliżej. Objęłam go dłońmi
wokół szyi i pocałowałam. Miałam gdzieś to, co się wydarzy, czy
cokolwiek. Ciągnęło mnie do niego, bardziej niż do kogoś innego.
Xavier?