Spojrzałem rozbawiony na dziewczynę, po czym przeniosłem go
ponownie na butelki. Hailey zaczęła ściągać szalik
-Zazwyczaj dziewczyny nie mogą się zdecydować czy wziąć
bluzkę niebieską w serek czy malachitową w łódkę- zacząłem podnosząc jedną z
butek i poprawiłem okulary.- A moja dziewczyna nie może się zdecydować, które
wino i bierze trzy butelki... Kochanie, czy ty nie długo nie trafisz na
spotkania AA?
-No przezabawne -prychnęła wywracając oczami i odnosząc
kurtkę do przedpokoju. -Po prostu boki zrywać. Jak ci się dowcip ulepszył,
kochanie.
-Skarbie, to się nie ma co śmiać, to jest poważna sprawa
-odpowiedziałem podnosząc się z kanapy i idąc za Hailey do kuchni, aby pomóc
jej rozpakować zakupy.
-Ty chyba naprawdę o jedne raz za dużo dostałeś w głowę, bo
do reszty cię pogięło -podsumowała to kręcąc głową, a ja stanąłem tuż przed
nią.
-A ty i tak mimo to mnie kochasz, więc zastanów się kto jest
większym szaleńcem -zażartowałem, kończąc wypowiedz szybkim całusem.
.Złapałem jedną z toreb zdrową ręką i zaniosłem ją za
Hailey. Rozpakowaliśmy zakupy, co zajęło nam trochę czasu. Ja wiedziałem, że
może w naszej lodówce nie ma za dużo rzeczy, ale że aż tyle. Potem ogarnęliśmy
kolację, ponieważ zaczynał zbliżać się wieczór. Zabraliśmy talerze i kieliszki
do wina z szafki. Zasiadaliśmy w salonie, a ja włączyłem muzykę.
Hailey?