Podniosłem się leniwie z łóżka, a do moich nozdrzy niemal od razu
doleciały pyszne zapachy, które chyba nigdy nie roznosiły się po tym
mieszkaniu. Nie trudząc się o ubranie koszulki, ruszyłem w stronę
kuchni. Kiedy zobaczyłem pełne talerze postawione na stole i Isabellę,
która stała przy blacie, przyglądając mi się uważnie. Podszedłem do niej
i swoje ręce oparłem na blacie, po obu jej stronach.
-Dziękuję za pyszne śniadanie, mała – powiedziałem zachrypniętym po całej nocy głosem.
-Nawet go jeszcze nie zjadłeś – stwierdziła, kładąc jedną z rąk na moim boku.
-Ale z pewnością jest pyszne – odparłem i cmoknąwszy ją w czoło ruszyłem do stołu.
Posiłek składał się z kilku dość prostych, lecz bardzo dobrze
przygotowanych potraw. Szczerze muszę przyznać, że od dawna nie jadłem
tak konkretnego śniadania.
-Smacznego – powiedziałem, kiedy Isabella zajęła miejsce naprzeciwko mnie.
-Wzajemnie – uśmiechnęła się.
Kiedy oboje skończyliśmy dziewczyna chciała zacząć sprzątać.
-Spoko, zostaw, ogarnę tu później. Dużo już dla mnie zrobiłaś –
powiedziałem z uśmiechem – swoją drogą to możesz zostać tu ile chcesz,
bo nie mam dziś nic do roboty.
-Nie chcę sprawiać ci problemu – westchnęła.
-Ależ to żaden problem słonko. Chodź, w salonie będzie wygodniej –
oznajmiłem, wstając z krzesła i wskazując na przejście do pomieszczenia,
o którym była mowa.
Po drodze zgarnąłem kurtkę, ponieważ chciałem zapalić, a wychodzenie na
balkon bez niczego nie wydawało mi się rozsądnym pomysłem.
-Rozgość się, zaraz wrócę – stwierdziłem i wyszedłem na zewnątrz.
Paląc papierosa obserwowałem dziewczynę przez okno. Była urocza.
Zgasiłem niedopałek na popielniczce i wróciłem do środka. Usiadłem obok
dziewczyny na kanapie i objąłem ją ramieniem. Nagle poczułem jej palce
na swojej klatce piersiowej. Schyliłem głowę. Dziewczyna uważnie
przyglądała się moim tatuażom i jeździła po nich palcami.
Isabella?